wtorek, 2 czerwca 2015

Niezdecydowana kobieta - czyli o mnie :-)


Tak sobie myję naczynia i śmieję się sama do siebie.
Czy znajdzie się gdzieś jeszcze tak niezdecydowana kobieta jak ja?

Czasami tak mam, że zastanawiam się nad tym co ja w ogóle robię i czego tak naprawdę chcę.

Skąd takie przemyślenia przy zlewie? Już wszystko tłumaczę!!!



Jesteśmy w trakcie budowania własnego domku i jesteśmy co prawda dopiero na etapie robienia dachu, ale już zastanawiamy się jak urządzić wnętrze i jakie meble kupić.
Mieliśmy małą wymianę zdań na temat zmywarki.

Ja kategorycznie mówiłam, że w żadnym wypadku tego luksusu nie będziemy kupować, w to miejsce wolę zainwestować w piękne meble, firanki lub jeszcze coś innego do domu, ale na pewno nie w zmywarkę.

ALE....  No właśnie, czy zawsze musi być to ale? ( Hihi normalnie jak wariatka )


Pewnego razu teściowa z teściem wyjechali na wakacje i my na ten czas wprowadziliśmy się do ich kuchni. Musiałam gotować dla dziadka i reszty rodzinki z dołu, więc uznałam, że łatwiej będzie jednak nam zejść do nich, niżeli wszystkich dusić w naszej niewielkiej kuchni.

Jak wiemy podczas gotowania - naczyń wiele jest do mycia
A że mają zmywarkę to postanowiłam, że może jednak warto się przekonać i chociaż przez te kilka dni sprawdzić jak to jest - wygoda, oszczędność czy tylko ludzki wymysł?

O kurcze, moje zdanie nagle uległo zmianie. Po pierwsze dzięki tej maszynie miałam więcej czasu dla dzieci a po drugie nie musiałam codziennie palić w piecu by w kranie leciała ciepła woda do kąpieli.
I od tego czasu nie mogę już się doczekać kiedy te cudeńko kupimy.


Z założeniem bloga też było wiele wątpliwości.
Długo się zastanawiałam czy to robić. Najpierw pomyślałam sobie, że spróbuję, nawet dopytywałam znajome blogerki jak to zrobić. Później stwierdziłam, że chyba jednak jestem zbyt słaba by się tym zająć. Usłyszałam kilka przykrych historyjek związanych z blogowaniem i wszystko odwołałam. Zwyczajnie się przestraszyłam.

Wiele razy rozmawiałam o tym z mężem i pytałam go co o tym myśli. Ale facet jak to facet, to nie jego świat i wcale bardzo tym się nie przejął. Kiedy mówiłam, że chcę ale się boję to kazał mi bym dała sobie z tym spokój, a gdy mówiłam, że może jednak spróbuję to też mnie specjalnie nie zniechęcał. W sumie nic mi nie pomógł
.
I tak po jakimś miesiącu zaczęłam znowu czytać w internecie na temat blogowania.
No i myśląc o tym, że tyle się u mnie dzieje a tak naprawdę nie mam jak się tym wszystkim podzielić z innymi zdecydowałam, że a co tam mi szkodzi zaryzykuję i zasmakuję trochę tego życia.
Póki co nie żałuję swojej decyzji i spełniam się w 100%.  Ale walczyłam ze sobą codziennie.

I kiedy rano byłam pewna, że nie będę tego robić, tak wieczorem przed spaniem układałam w myśli teksty i pisałam je sobie w głowie i decydowałam, że będę pisać... Więc piszę teraz tutaj a nie tylko w głowie :-)


Ale to jeszcze nic. Jestem kobietą nietypową bo bardzo nie lubię zakupów.
Ale pewnego razu sytuacja mnie zmusiła do kupienia butów i stroju kąpielowego.
W drodze na wakacje musieliśmy wjechać do sklepu i to kupić.

Buty wybierałam dosłownie godzinę (ale to chyba jednak typowe dla nas kobiet).
W każdym coś mi się nie podobało. Jak krój był ładny to kolor babciny...
Ale w końcu stwierdziłam, że przecież muszę coś kupić bo naprawdę nie miałam nic zastępczego ze sobą.

I kupiłam.... te które oglądałam jako pierwsze.

A stroju kąpielowego już siły wybierać nie miałam. Nie przebierając specjalnie w różnych ofertach stwierdziłam, że żaden mi się nie podoba i nie kupiłam wcale.


Już taka jestem, że zanim podejmę jakąś decyzję, najpierw sto razy muszę to przemyśleć i rodzinkę podręczyć.
Walczę ciągle sama ze sobą i ze swoimi myślami, często zapominając o tym, że może czasami warto zrobić coś dla siebie bez względu na to co powiedzą inni?

W końcu tak i tak krzywdy nikomu nie robię, a wręcz przeciwnie

 - moje szczęście i spełnione marzenia
mogą jedynie pozytywnie wpływać na relacje z drugim człowiekiem.

Och, żeby to było takie proste!

2 komentarze: