Jestem mamą jeszcze młodych chłopców i choć mogłoby się wydawać, że ten problem mnie nie dotyczy, to niestety temat ten wcale nie jest mi obcy.
I gdy tylko pomyślę sobie w co się "bawi" dzisiejsza młodzież, cała truchleję.
Nie wierzyłam, że zabawa w "słoneczko" naprawdę może się pojawić wśród tak młodych ludzi. (mam na myśli gimnazjum, choć coraz częściej słyszę, że już i w piątej klasie podstawowej zdarzają się próby przekraczania pewnych granic.)
Żyłam nadzieją, że to tylko wymysły mediów na to, by zwiększyć swoją popularność, oglądalność czy czytelność , ale najwyraźniej się myliłam.
Jakie granice mam na myśli? Czym w ogóle jest "słoneczko"? I jak temu zapobiec?
Otóż całkiem niedawno, dowiedziałam się, że w szkołach podstawowych, całkiem niedaleko naszej wioski, dzieci bawią się w butelkę. Niby niewinna zabawa, ale...
Niestety - wygląda to zupełnie inaczej niż za naszych czasów.
Tutaj już nie zadaje się mniej lub bardziej prywatnych pytań czy zabawnych lub sportowych zadań. Teraz stosowane są bardziej konkretne etapy.
Zaczyna się zupełnie niewinne.
Bo póki co ci młodzi ludzie mają klepnąć się w tyłek lub dać niewinnego buziaka w usta.
TYLKO tyle... Ale czy na pewno to TYLKO tyle?
Być może jestem starą i niereformowalną zrzędą, ale dla mnie to klaps w tyłek jest już naruszeniem mojej prywatnej strefy intymnej. A dzieci i młodzież zwyczajnie się z tym oswajają. Nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Być może na początku jest to krępujące, ale z czasem stanie się czymś zwyczajnym i pewnie nudnym.
I co dalej???
A dalej pocałunek z języczkiem, dotykanie stref intymnych począwszy od piersi kończąc na kroczu. Aż w końcu krótki numerek z wybraną osobą na oczach reszty.
Tak kochani. Właśnie takimi zasadami rządzi się dzisiejsza gra w butelkę.
W takim razie czym jest zabawa w "słoneczko"?
Tutaj nie ma żadnych złudzeń i wątpliwości co do tego jakie zadanie będzie trzeba wykonać.
W "słoneczko" grają 4 dziewczyny i 4 chłopców. Dziewczyny kładą się na ziemi odwrócone do siebie głowami i rozszerzonymi nogami tworząc tytułowe słoneczko a chłopcy ustawiają się naprzeciw dziewczyn i je wykorzystują przez pół minuty, by po tym czasie zmienić partnerkę. Wygrywa ten z chłopców, który nie będzie miał wytrysku lub zrobi to jako ostatni.
Jak dla mnie - coś strasznego. W głowie mi się nie mieści, że tak można. Przecież seks powinien być czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. Seks, to nie zabawa, tylko poważna sprawa. Powinno się do tego podchodzić z szacunkiem i powagą.
Jak moim zdaniem można zapobiec zabawy w "słoneczko"?
Pomimo młodego wieku mojego dziecka już zaczęłam tłumaczyć mu że nikt absolutnie nikt nie może klepać go po tyłku i nigdzie nikomu nie może pozwolić się dotykać. Zaznaczyłam, że on również tego robić nie może nikomu w żadnej sytuacji i pod żadnym pozorem.
Powiedziałam także że jeśli nawet ktoś z powodu jego odmowy na tego typu propozycję będzie się z niego śmiał lub wykluczy go z grona znajomych ma się tym nie przejmować i ZAWSZE ma z takim problemem przyjść do mnie.
Wiem, że jest jeszcze za wcześnie na takiego rodzaju zabawy, ale uważam, że lepiej dmuchać na zimne i pomału przygotowywać młodych ludzi na trudne chwile. A jak widzicie, młodzież rozwija się zbyt szybko. Niech nasze pociechy od początku wiedzą, że ich ciało to sprawa intymna i "rzecz" nietykalna, może dzięki temu później będzie łatwiej im odmówić i zwrócić szczególną uwagę na dziwne propozycje.
Dlaczego o tym piszę?
Bo chciałabym zapytać Was kochani czytelnicy o jakieś rady i sposoby na to, by przygotować dzieci na tego typu propozycje. Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat.
Czy jest jeszcze coś co mogłabym w tej sprawie zrobić? Co moglibyście doradzić rodzicom którzy właśnie z tym problemem faktycznie się borykają? Jak dotrzeć do zbuntowanej młodzieży i jak jeszcze małe dzieci przygotować na odnalezienie się w takim towarzystwie??? Proszę o cenne wskazówki w imieniu potrzebujących, bo wiem, że wielu rodziców szuka pomocy na różnych forach i portalach. Może ktoś z Was pomoże komuś z zewnątrz?
Pamiętam jak zaczęłam jeździć busami i wiadomo jak jest tłok i z samego tyłu chce się przejść to trzeba się poocierać o innych ludzi - dla mnie to już było początkowo przekroczeniem pewnych granic, ale później się przyzwyczaiłam. A słoneczko to nie jest zabawa w żadnym wypadku.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ważne jest mówienie swoim dzieciom, że seks to jest piękne przeżycie bardzo intymne i tylko i wyłącznie między 2 osobami, które bardzo się kochają. To nie jest zabawa i nie można traktować tego w taki sposób.
Nie jest zabawą, ale niestety nie dla każdego seks jest przeżyciem intymnym.
UsuńJestem przerażona tym co się dzieje wśród młodzieży...
OdpowiedzUsuńJa również
UsuńMasakra, co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą. Ja jestem rocznika81 i wtedy to było nie do pomyślenia. Teraz? Myślę że to wina Internetu, braku zasad, wpajanie młodym ludziom,ze masturbacja jest okej i sluzy poznawaniu własnego ciała, też wszechobecna pornografia,to rozbudza szczególnie chłopców i uczy ich,ze kobiety traktuje sie przedmiotowo. Myślę że dziecko,dzieci trzeba wychować w miłości i w jasnych zasadach i dyscyplinie,nazwać co jest dobre a co nie. Ja będę wychowywać dzieci w wierze, która jasno się wypowiada na temat jak traktować seks, bliskość, czystość. Tak wychowana dziewczyna nigdy nie pozwoli się dotykać w miejsca intymne przez kolegów.
OdpowiedzUsuńI ja zamierzam o tym rozmawiać z dziećmi. Mam nadzieję, że zaprocentuje to w przyszłości
UsuńJa tam dzieci mieć nie zamierzam, ale gdybym miał i musiał walczyć z tego typu problemem, to przede wszystkim opowiedziałbym dziecku o zagrożeniach, na przykład o chorobach wenerycznych. Ja wiem, że nie powinno się straszyć, ale w tym przypadku chyba jest to uzasadnione. Ogólnie bardzo dobrze, że zwracasz uwagę na takie sprawy, bo chociaż to jest temat tabu, to trzeba o tym mówić...
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie czas, że i dzieci będziesz chciał mieć ;-) Rozmowa przede wszystkim.
UsuńKiedy pierwszy raz dowiedziałam się o "słoneczku", byłam przerażona. Dla mnie nie do pomyślenia jest, by zrobić coś takiego, aż brak mi słów. Myślę, że podjęłas bardzo dobrą decyzję, że już teraz wytlumaczyłas dziecku, jak powinno się zachowywać. Dobrze przygotować je na to, z czym niestety będzie musiało się zmierzyć. Bardzo smutne jest tylko, że teraz mówi się o zabawie w "słoneczko", podczas gdy kiedyś największym problemem była kłótnia z kolegą/koleżanką...
OdpowiedzUsuńI ja byłam i w sumie nadal jestem przerażona.
Usuńcoś strasznego, jestem przerazona.
OdpowiedzUsuńTo prawda... Mam nadzieję, że mimo wszystko moich chłopców nie będzie to dotyczyło
UsuńByłam przekonana, że to jakieś marginalne zjawisko i że tylko pojedyncze przypadki takich "zabaw" się zdarzają - a ostatnio słyszę o tym coraz częściej i z coraz większej ilości różnych źródeł. Dobrze robisz, że rozmawiasz z chłopakami i ich uświadamiasz - postraszyć też nie zaszkodzi, jak zauważył Indywidualny Obserwator - bo czasami wizja choroby wenerycznej lub nieplanowanej ciąży zniechęci skuteczniej niż jakiekolwiek inne argumenty.
OdpowiedzUsuńTo nie jest marginalne zjawisko. I I to akurat zjawisko jeszcze nie jest najgorsze. I szczerze mówiąc nie wiem czy jest sens i się w te wszystkie zjawiska zagłębiać czy nie lepiej poznać swoje dzieci na tyle, by było obustronne zaufanie pomiędzy Wami.
UsuńPamiętam sytuacje sprzed roku, jak jakaś małoletnia osoba korespondowała z osobom o preferencjach pedofilskich. Miała się umówić na spotkanie z tą osobą. Poinformowała o tym mamę i ta razem z kilkoma członkami rodziny zrobiła porządek z tym, osobnikiem. Sprawa była bardzo nagłośniona w mediach i myślę, że wiele osób o niej usłyszała. Wypowiadająca się Pani Psycholog powiedziała, że niewiarygodne jest to, że dziecko powiedziało mamie o tym fakcie. To jest objaw bardo dużego zaufania w stosunku do osoby dorosłej. Moim zdaniem, każdy rodzić powinien do takiego modelu dążyć. Mieć stale kontakt z dzieckiem, an tyle, żeby wychwycić jakieś zmiany w zachowaniu.
Jak to zrobić. Jest to z pewnością trudne i zależy od charakteru rodzica i dziecka, ale też od sytuacji i wzajemnych relacji dziecka z rówieśnikami. I nie czarujmy się nagle w wieku nastu lat nie nawiążemy kontaktu z dzieckiem. To trzeba budować od samego początku.
I ja niestety wiem, że wcale to nie jest marginalna strona naszego społeczeństwa. Można się z tym spotkać u zupełnie dobrych rodzin, tyle że rówieśnicy mają duży wpływ na takie sytuacje. Dlatego staram się dowartościowywać moje pociechy i nie pozwolić im manipulować sobie przez nikogo.
UsuńMnie przeraża jedna rzecz. Miałam w pracy koleżankę, która miała rewelacyjny kontakt z córką i była naprawdę fajną mamą, ale jak córka miała problemy to jej nie powiedziała. Bo jak to ujęła chciała sprawę załatwić sama. I niestety skończyło się psychologiem. Przeraża mnie w jakich czasach będzie dorastał Krzyś.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że nasze dzieci sobie świetnie z tego typu problemami poradzą.
Usuńto okropne, masz rację. ale cóż, jak nawet w stacjach telewizyjnych i to tych typowo młodziezowych występują "prezenterki" w bikini... no to jak można potem wytłumaczyć, że seks i nagość jest tylko dla kogoś ważnego?
OdpowiedzUsuńNo właśnie... wszędzie w telewizji i na bilbordach widoczne są nagie lub pół nagie ciała... to straszne jak seks stał się powszechny
UsuńGdzieś tam zawsze sie balam o moje nastolatki (dziś juz dorosłe) i z początku chciałam kontrolować chronić trzymaćich całkowicie pod kloszem bo tez czytalam slyszalam i panikowalam. No cóż wreszcie puscilam ich wolno i jedynie co to mogłam mówić do nich co ja myślę co dla mnie jest ważne i uświadamiać ze seks jest tylko wtedy ok jeśli sie samemu tego chce a nie ulega sie naciskowi grupy czy jednego osobnika któremu bardziej na tym seksie zalezy niż temu drugiemu, położyła nacisk na to żeby nie czuły sie przez kogokolwiek/w jakikolwiek sposób zmuszone do sexu i liczyłam na to ze nie będą brać udziału w takich zabawach, bo świat sie zmienia ludzie tez i nie chce napisać ze zabawa w słoneczko będzie na porządku dziennym ale na pewno podejście do seksu i intymności sie zmienia cały czas....w końcu ja mam inne bardziej otwarte podejście do tego niż moi rodzice nie mówiąc juz o działkach ;) i być moze to co ja robilam wywołało by frustracje u nich, jakby o tym wiedzieli oczywiście ;) :D
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest takie trudne...
UsuńMoim zdaniem najlepszym sposobem aby temu zaradzić jest dobre wychowanie dziecka od malutkiego...należy dzieciom wpajać odpowiednie wartości, rozmawiać z nimi, itd...niestety w wielu rodzinach tego teraz brakuje i potem skutki są takie, a nie inne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że właśnie nasze rozmowy nam pomogą.
UsuńJa też wcześnie rozmawiam z dziećmi dostosowując informację do wieku. Wolę aby były przygotowane na ewentualne zagrożenie i aby dowiedziały się ode mnie a nie jakiś dziwactw od kolegów. Rozmawiać to jest najważniejsze, buduje to zaufanie i w razie czego dziecko przyjdzie po pomoc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo mi miło, że zostałaś moim czytelnikiem :))))
Dziękuję za wsparcie.
UsuńMam troje dzieci, córka ma ponad 17cie lat, i powiem Ci, że tłumaczenie swoje, a młodzież swoje. Przychodzi taki czas, że to co mama mówiła jest najmniej ważne, ważne jest to, co mówią koledzy i koleżanki.Nie pomoże tu dobre wychowanie, bo przecież Ci nastolatkowie o których piszesz nie byli prawdopodobnie źle wychowywani. To chyba samo w głowie musi być...
OdpowiedzUsuńAle tak sobie myślę, że zawsze w głowie gdzieś tam jednak te nasze wskazówki zostają i wierzę , że warto rozmawiać i nakierować dziecko na dobry tor. Bo gdyby nie rozmowy z rodzicami, skąd wiedzieć będą co jest dobre a co nie?
UsuńMam już dziecko, które kończy właśnie liceum i jak mi opowiadał jak się młodzież bawi to włosy stają dęba. Jednak jest pewna prawidłowość, jeśli ma się dobry kontakt ze swoim dzieckiem, ono ma do nas zaufanie i wie że porozmawiać może na każdy temat można liczyć, że uzna tego typu zabawy za głupotę
OdpowiedzUsuńWłaśnie o dobry kontakt z chłopcami zamierzam dbać przede wszystkim!!!
UsuńBardzo dobrze tlumaczysz dziecku wiele rzeczy w których gubią sie dorośli którym to los poskapił mądrych rodziców
OdpowiedzUsuńnie wiem czy mój komć sie nie dodał czy jak... chciałam powiedzieć że dobrze że uczysz latorośl szacunku do siebie i innych. to cenna niestety przez wielu zagubiona wartość
OdpowiedzUsuńto prawda
UsuńMyślę, że nauka szacunku do samego siebie będzie miała tu istotną rolę. Jednak pozostaje tez kwestia chęci bycia w grupie i "na topie". Z tym ciężko jest sobie radzić...
OdpowiedzUsuńno właśnie... najgorsze to chęć się pokazania i zaakceptowania przez innych. Ale jeśli nauczę ich, że są wartościowymi ludźmi bez względu na to co inni mówią to może łatwiej będzie im odmawiać?
UsuńProblem jest ogromny i nie wiadomo nawet kogo winić - rodziców, że nie dopilnowali, wszechobecnej telewizji, która mąci w głowach, internetowi? Nie wiadomo..;
OdpowiedzUsuńGdyby ktoś znał złoty środek na dobre wychowanie i wspaniałe życie, chętnie bym z niego skorzystała.... Po trochu wszyscy mają swoją winę. Rodzice nie dopilnują, nawet nauczyciele nie są w stanie wszystkiego zauważyć. Jak młodzież chce coś zrobić to i tak to zrobi... Najważniejsze to właśnie chyba wpajać im dobre wartości, często powtarzać i tłumaczyć i zadbać o dobre relacje by bezgranicznie nam zaufało i nie bało się przyjść z każdym problemem,
UsuńKiedyś było o tym głośno ... dla mnie jest to totalnie nie do pomyślenia, co ludzie wyprawiają.
OdpowiedzUsuńNa początki nie wierzyłam, że to naprawdę ma miejsce.
UsuńPrzeraża mnie jak czytam o dzisiejszej młodzieży.
OdpowiedzUsuńŻyję nadzieją, że nie wszyscy są tacy. Szkoda że nie jest tak bardzo nagłaśniane to, co dobre przez naszą młodzież zostało zrobione. Może wtedy byliby bardziej chętni do czynienia dobrego?
UsuńDla mnie takie postępowanie jest chore. Trzeba jednak o to winić nie postępowania rodziców, a media. Nawet w nowoczesnych teledyskach spotyka się ubikiniowane laski, jeszcze ze sztucznymi piersiami (na bank sztucznie powiększonymi). Naturalne piękno schodzi na dalszy plan, dzisiaj liczy się wygląd i to taki wymarzony przez kogoś, upodobanie się komuś, a nie naturalność.
OdpowiedzUsuńno właśnie. Wszędzie, dosłownie wszędzie widać nagie panienki. Robią tylko wodę z mózgu naszemu młodemu pokoleniu
Usuń