środa, 10 lutego 2016

Kompleksy - to one zabierają mi marzenia!

Któż z nas ich nie ma - zarówno marzeń jak i kompleksów?
Tak bardzo różnimy się od siebie, a jednak paradoksalnie tak wiele nas łączy.
Każdy z nas dąży w życiu do tego, by coś osiągnąć.
Robimy wszystko, by spełnić swoje marzenia. 
Jednym przychodzi to z łatwością, innych kosztuje to o wiele więcej wysiłku i samozaparcia.
Dla jednych przeszkodą są pieniądze - właściwie ich brak,
innych zaś powstrzymują kompleksy, niska samoocena i brak pewności siebie.

I jeśli nawet wiem, że gdybym tylko mocno zacisnęła zęby i przymknęłabym oko na niektóre sprawy, wiele z moich marzeń mogłoby się zrealizować, To... właśnie te kompleksy zabierają mi marzenia!



Zakładając bloga, wiele miałam wątpliwości, długo zastanawiałam się, czy na pewno dam radę. Bałam się przede wszystkim reakcji najbliższej rodziny, sąsiadów, oraz ludzi, którzy znają mnie bliżej jak tylko z internetu czy opowieści.

Bałam się tego jak cholera, ale postanowiłam sobie, że nie poddam się. Chciałam zawalczyć o własne marzenia, zacisnęłam więc mocno zęby i przymknęłam oko na plotki tu i ówdzie. Pisałam, często zastanawiając się, czy na pewno powinnam poruszać taki temat, czy nikogo nie skrzywdzę i czy moje 4 razy M nie ucierpi. Ale to właśnie w nas była siła. Nasza 4 napędzała mnie do dzielenia się z Wami naszymi przemyśleniami i sposobami na niektóre sprawy i często trudne sytuacje.

Blog był sposobem na to, jak pozbyć się kompleksów.
Od zawsze moja niska samoocena odbiera mi siłę i zapał. Nigdy nie czułam się fajna - i nie mam tutaj na myśli jedynie wyglądu. Zawsze powtarzam, że może i mam dobre serce, ale niestety charakter mam paskudny i trudno ze mną wytrzymać. Nie skończyłam studiów - nawet ich nie zaczęłam. Nie jestem mądra, po prostu szara, przeciętna myszka.

A blog pokazywał mi, że wcale nie jest ze mną aż tak źle. Im więcej wejść było, im częściej ktoś komentował, tym bardziej czułam, że jednak jestem człowiekiem wartościowym. Czułam, że nie trzeba skończyć studiów, by móc w życiu coś osiągnąć. Pisanie w miarę mi wychodziło, skoro chciało się komuś do mnie wracać. Może i taka głupia nie jestem?

Ale niestety, czułam tak tylko wtedy, gdy było dobrze. Każde szemranie, krzywe spojrzenie, obgadywanie za plecami zabijało we mnie tą pewność siebie. "Gdybyś była mądra, nie wstawiałabyś zdjęć swojej rodziny, nie pisałabyś o sobie" - słyszę wszędzie dookoła. "Pusta, jesteś pusta i naiwna" - ciągle odbija mi się echo w głowie.

Jak pokonać nieśmiałość?
Miałam nadzieję, że jeśli najpierw otworzę się tutaj, to i później w życiu realnym będzie mi łatwiej. Ale jednak kompleksy i niska samoocena znowu wszystko zniszczyły. Nie byłam na żadnym spotkaniu blogerskim, bo nigdy blogerem się nie czułam. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi jeśli oni pierwsi nie zagadają do mnie. Muszę czuć, że ktoś jest pozytywnie do mnie nastawiony, w przeciwnym razie nic z takiej znajomości nie będzie.
A jeśli i nawet ktoś mnie "podziwiał" za to co robię i próbował ze mną porozmawiać o moim kochanym blogu, szybko urywałam temat, bo nie lubię o sobie rozmawiać. Nie jestem przyzwyczajona do pochwał.

By pokonać nieśmiałość, najpierw trzeba poczuć się kimś wartościowym i potrzebnym. Musisz wiedzieć, że coś znaczysz i wierzyć w to, że nie zostaniesz wyśmiany lub zdeptany z błotem za to co robisz. A jeśli nawet i zostaniesz przez najbliższych lub i dalszych znajomych obgadany, musisz wiedzieć, że to co robisz jest Twoją pasją i Twoim marzeniem, za którym chcesz biegnąć ile sił w nogach i tchu w piersiach, bo warto, bo by coś osiągnąć trzeba wyróżnić się z tłumu.

A ja się przestraszyłam. Nie chcę wyróżniać się z tłumu, boję się reakcji tego tłumu, chcę mieć spokojne życie, im mniej o mnie wiedzą tym lepiej - dlatego usunęłam fp 4 razy M, myślę nad całkowitym usunięciem facebooka prywatnego, i po prostu zaszyję się w swoim domowym gniazdku i pogodzę się z tym, że będę szarą myszką i już w życiu niczego nadzwyczajnego nie osiągnę.

Zjadły mnie moje kompleksy, zabiła moją siłę moja nieśmiałość i brak pewności siebie.
Czuję się niedoceniona, słaba, ale już tego nie zmienię. Boję się inności, dlatego zdecydowałam, że wtopię się w ten tłum i niczym wyróżniać się nie będę. I choć są momenty, że myślę o tej mojej straconej szansie, to jednak śpię dużo spokojniej. W ogóle jestem spokojniejsza. Chyba dobrze mi z tym. I dopóki nikt nie rozmawia w moim nowym otoczeniu na temat mojego bloga będę pisać dalej - pewnie rzadziej, ale na pewno chętnie. I mam nadzieję, że nikt się nie dowie o tym miejscu z tych, którzy chcieliby mnie skrzywdzić, bo wtedy pewnie i to usunę dla własnego spokoju i spokoju mojej rodzinki.

A Was kochani ciepło pozdrawiam. Nie poddawajcie się tak łatwo jak ja.
WALCZCIE O SWOJE JEŚLI TYLKO MACIE NA TO WIĘCEJ SIŁY NIŻ JA.

22 komentarze:

  1. Siła i pewność siebie nie wynikają z tego,czy ma się konto na fejsbuku czy też nie. Pewność siebie jest w tym,ze olewasz co inni myślą o Tobie,masz gdzieś konto na fejsie, skupiają się na sobie i swojej rodzinie i nie dowartosciowujesz się w internecie. To tylko wirtualny świat a ludzie w nim poznani zapomna o Tobie jak tylko zaczniesz mniej regularnie pisać i zostawiać im komentarze.
    Dlatego nie ma co się skupiać na świecie wirtualnym, lepiej inwestować w siebie,w rodzinę,prace,w ludzi wokół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a mi tej pewności siebie brakuje bo niestety nie potrafię olewać tego co mówią o mnie inni. Ale pracuję nad tym i mam nadzieję, że w końcu przestanę przejmować się opinią ludzką

      Usuń
  2. Pięknie powiedziane, zawsze warto walczyć, a nigdy nie powinniśmy się poddawać! Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam do tego podejście takie, że jeśli ktoś chce się wyróżnić z tłumu to musi liczyć się nie tylko z pozytywnymi opiniami, ale i z tymi mniej pochlebnymi. Tylko że są osoby, które nic sobie z hejtu nie robią i po których to wszystko spływa - a są też takie, które bardzo się przejmują i biorą sobie do serca (ja raczej do tej drugiej grupy należę, choć i tak jest już o niebo lepiej, niż parę lat temu). Można spróbować wykorzystać swoją szansę (którą Ty dostałaś, występując w tv), ale nie ma sensu robić niczego na silę i wbrew sobie - bo można się wykończyć psychicznie. Trzeba wiedzieć, ile można znieść - i czy faktycznie warto dla tych swoich "5 minut sławy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Dlatego łatwiej mi się wycofać, bo walczyć z innymi nie mam siły.

      Usuń
  4. Jeju, okropnie smutne to co piszesz. Ludzie są podli, ale nie każdego zdania należy w ogóle słuchać. Nie wiem, jak możesz myśleć o sobie tak nieprzychylnie kochana. Samo to, jak głębokie masz przemyślenia, jak umiesz wsłuchać się w swoje obawy, lęki, potrzeby, świadczy już o tym, jakim świetnym jesteś człowiekiem. I, że tak bardzi walczysz o dobro swojej rodziny. Walcz nie tylko o Was jako rodzinę, ale i o siebie. Życzę Ci jak najwięcej wiary w siebie! :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Tak bardzo mi tego trzeba. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Ja też jestem taką nieśmiałą szarą myszką. Ciężko mi nawiązać nowe kontakty, rozmawiać o sobie... To utrudnia trochę życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet trochę bardziej niż tylko trochę - niestety

      Usuń
  6. Nie ma siewco przejmować opiniami sąsiadek tylko robić swoje najlepiej jak się potrafi;)

    OdpowiedzUsuń
  7. pewność siebie często jest problemem... ale można z tym walczyć, dla mnie i blog i miłość były dużym wsparciem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczę, staram się jak mogę, niestety nie zawsze jest to możliwe

      Usuń
  8. Wreszcie wróciłaś! dawno Cię tu nie widziałam.... z niecierpliwością czekałam na post a tu tak z grubej rury... Micha jesteś silna i wielka moc w Tobie drzemie!!!Tylko Ty w siebie nie wierzysz.... daj sobie szansę....

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana! Ale idzie Ci wspaniale! Zobacz ilu lojalnych czytelników odwiedza Twojego bloga i śledzi każdy wpis. Ja wracam tu chetnie. Czasami tylko czytam nie pozostawiając komentarza (poprawię się!), ale zawsze powracam z usmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana nigdy się nie poddawaj. Życzę Ci dużo wytrwałości i uśmiechu na twarzy :)
    Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana, mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży i tak sobie myślę, że skoro są w Twoim towarzystwie osoby, które nie akceptują tego, co robisz, to może czas zmienić towarzystwo? Dla mnie jesteś naprawdę mega wartościową osobą, ale też przede wszystkim autorytetem w wielu sprawach. Jestem na Twoim blogu już spory kawał czasu i traktuję Cię jako mądrą dziewczynę, która ma w życiu coś do powiedzenia. Gratuluję dobrze wykonanej roboty i mam nadzieję, że uda Ci się przezwyciężyć nieśmiałość brak pewności siebie! :D

    OdpowiedzUsuń