poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Zdrada... Rozwód... to już koniec?

Tak bardzo się kochaliśmy, tyle nas łączyło, tak wiele razem przeszliśmy, a jednak czegoś w tym wszystkim zabrakło.
Miłości? Byliśmy pewni, że to miłość, pomyliliśmy się?
Zaangażowania? Przecież oboje staraliśmy się by zarobić na lepsze jutro.
Czułości? No właśnie... goniliśmy za lepszym jutrem zapominając o dzisiejszym...

I skąd ta zdrada? Czy to musi oznaczać rozwód? To naprawdę już koniec NAS???




Coraz więcej słyszy się o tego typu scenariuszach. Coraz częściej dowiadujemy się o romansach, zdradzie i rozwodzie. Na szczęście mnie to nie dotyczy... i mam nadzieję, że nigdy dotyczyć nie będzie...

Ale....
Oglądam te durnowate seriale ( a no, czasem i mi się to zdarza) i analizuję swoje życie. I trochę patrząc właśnie na te życie z telewizji, i trochę obserwując życie niektórych znajomych, śmiało mogę powiedzieć, że zdrada nie niesie ze sobą niczego dobrego.

Nie mogłabym zdradzić swojego męża, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. A może właśnie wręcz przeciwnie. Dzięki temu wszystkiemu co oferuje nam telewizja i co przeżywają koleżanki po rozwodzie, doskonale mogę sobie wyobrazić to wszystko co po zdradzie mogłoby nastąpić. I pewnie dlatego właśnie nie wyobrażam sobie bym mogła zdradzić.

Dlaczego zdradzamy?
A pewnie jednym z wielu powodów jest monotonia w związku. Nic się nie dzieje, nie ma czasu na randki. kolację we dwoje, gonimy za pieniędzmi często zapominając o naszym związku. Nie podlewamy naszego uczucia i w końcu więdnie jak kwiatek bez wody. I nagle znajdzie się ktoś, kto nas zauważa, kto prawi nam komplementy i ma dla nas czas. I wracają wspomnienia z tamtych lat. Znowu czujemy się potrzebni, kochani, adorowani. I zapominamy się. Nie liczy się nic. Życie nabiera nowego blasku. Jest ta iskra, która była kiedyś między obecnymi małżonkami, a której już między nimi nie ma.

Nie wiem, nie przeżyłam i mam nadzieję, że nie przeżyję tego.

Staram się od czasu do czasu w nasz związek wprowadzać coś świeżego.
Nie zawsze jest łatwo. Zdarzają się chwile zwątpienia. Mamy siebie dosyć i grozimy sobie rozwodem, ale mimo wszystko jest w nas ta iskra która sprawiła, że jesteśmy razem. Jest i na szczęście nie pozwalamy jej się wypalić. I zamierzamy być ze sobą do końca, aż po grób!!!

Są przede wszystkim dzieci, które często przypominają nam jak ważni jesteśmy dla nich właśnie MY - MAMA I TATA RAZEM.  Pamiętam sytuacje w których nie rozmawialiśmy ze sobą kilka dni. I podchodzą do nas dzieci i na siłę robią wszystko by jedno przytuliło drugiego. Nie dają odporu. Musimy dla dobra właśnie ich się przytulić. I to sprawia, że odpuszczają nerwy, że znowu jesteśmy jednym ciałem.

I tak patrzę na te rozbite rodziny, i ...
żal mi tych biednych dzieci, które są "przerzucane" z kąta w kąt. Żal mi dzieci, które cierpią z powodu braku mamy i taty w jednym domu. Nie wiem, czy moi chłopcy przeżyliby naszą rozłąkę???
Tak bardzo kochają mamę i tatę. Nie wiem czy potrafiliby wybierać, kto jest dla nich ważniejszy. Kochają nas równo, tak samo jesteśmy dla nich ważni!

Kocham ich najmocniej na świecie i zrobiłabym wszystko, by po rozwodzie byli ze mną.
I pomimo tego, że niestety usłyszałam, że w razie, gdyby nam jednak nie wyszło, dzieci powinny zostać z ojcem, bo ja jestem złą matką ), to wcale się z tym nie zgadzam. Nie robię im krzywdy, poświęcam dla nich wszystko, są całym moim życiem - nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie stwierdzenie i podsumowanie.
Boli, oj boli jak cholera, ale w nosie mam innych ludzi, najważniejsze, że ja wiem, że robię wszystko, by chłopcy byli szczęśliwi. I oni to wiedzą!

Czy zdrada musi oznaczać rozwód?
Myślę, że tak. Nie wiem, czy potrafiłabym wybaczyć i dalej żyć ze świadomością, że mój mąż żył z inną kobietą. Być może trwałabym w takim związku dla dobra dzieci, ale na pewno nie byłoby tak jak wcześniej. Raczej byłby to związek na pokaz, ale bez miłości, bez seksu i czułości.

A jak Ty uważasz? Zdrada musi oznaczać rozpad małżeństwa? Byłbyś/abyś w stanie wybaczyć? Twoim zdaniem można żyć w jednym domu, ale obok siebie? Co Twoim zdaniem byłoby lepsze dla dzieci - rozwód rodziców czy trwanie w związku bez miłości i czułości?

25 komentarzy:

  1. O małżeństwo trzeba dbać, bo miłość jest trudna ta małżeńska. Są różne chwile, problemy, brak czasu dla siebie, stajemy się rodzicami. Trzeba patrzeć na to co łączy.
    Ja nie wyobrażam sobie rozwodu.

    I nie rozwiodlabym się z powodu zdrady. .....gdyby jej żałował, odpokutowal winę. .....ale łatwo by nie miał: )
    Mogłabym wybaczyć.

    Małżeństwo to dla mnie sakrament, więź na całe życie.
    Nierozerwalna.
    Mój mąż bym moim pierwszym mężczyzną, i bardzo chcę by tak pozostało.
    Chociaż zdaje sobie sprawę z zagrożeń współczesnego świata i tego że wartości rodzinne są zagrożone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mój mąż jest tym pierwszym i jedynym. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale życia po zdradzie również sobie nie wyobrażam. Oczywiście po to braliśmy ślub, by trwać ze sobą na dobre i złe. Jest to dla mnie bardzo ważny sakrament i mam nadzieję, że nie zostanę wystawiona na tak ciężką próbę.

      Usuń
  2. Każdy przypadek należy chyba rozpatrywać indywidualnie. Zdradę można myślę wybaczyć (choć ciężko zapewne) ale nie można jej zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnieć na pewno się nie da, a czy wybaczyć można? Nie wiem... lepiej bym się nie musiała o tym przekonywać.

      Usuń
  3. Myślę, że to totalnie indywidualna sprawa. Ja zdrady bym nie wybaczyła, może jestem naiwna, ale dla mnie zainteresowanie innymi oznacza brak zainteresowania mną, a po co mi związek, w którym nie jestem dla partnera jedyną, wyjątkową? Jestem także za rozwodami - jeżeli nie wyszło nie ma co się męczyć, a najgorsze jest pozostawanie razem ,,dla dzieci". Tworzenie na siłę rodziny wcale ich nie uszczęśliwi, lepiej rozstać się i zostawać w jako takiej zgodzie niż razem i wieczne kłótnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiem co lepsze dla takich dzieci. Cokolwiek by się nie zrobiło, zawsze będą cierpieć.

      Usuń
  4. Zdrada dla mnie oznacza koniec. Mogę wiele wybaczyć ale zdrady nie. Po za tym takiego używanego faceta bym nie dotknęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obawiam się, że podczas stosunku z takim używanym zastanawiałabym się czy jest mu lepiej ze mną, czy może było lepiej z tamtą.

      Usuń
  5. Jak wyżej Vela i MatkaBezKitu wspomniały zdrada to indywidualna sprawa.
    Każdy inaczej podchodzi do tego tematu. Każdy człowiek jest inny, różne uczucia odczuwamy.
    Pierwszą zdradę wybaczyłam. Nie zapomniałam, ale wybaczyłam. Drugiej już nie. Inne uczucia.
    Przyjaciółka zdradę wybaczyła. Nie zapomniała. Żyją szczęśliwie.
    A czy zostawanie w związku bez miłości tylko dla dobra dziecka jest tak naprawdę dla dobra dziecka? Dziecko głupie nie jest, widzi czy jest miłość między rodzicami. A nawet jeżeli nie, to jaki wzorzec rodziny, miłości czy czułości jest dany dziecku? Uważam, że czasami lepiej się rozstać i pracować nad dobrymi relacjami po rozwodzie (dla dobra dziecka) niż tkwienie w związku bez miłości, szczęścia, radości, czułości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia czy dałabym radę wybaczyć.Nie wiem również czy po czymś takim potrafiłabym żyć w zgodzie z partnerem. Och, jak już wyżej pisałam, bez względu na to co by się stało dzieci zawsze będą cierpiały i będą pokrzywdzone, więc lepiej poważnie wziąć sobie sakrament małżeństwa i zrobić wszystko by do takiej sytuacji nie doprowadzić.

      Usuń
    2. A to oczywiście, że powinniśmy dbać o to, aby nie dopuścić do sytuacji zaniedbania w związku co prowadzi do zdrad. Niestety w nawale pracy, gonitwy za pieniędzmi, "lepszym jutrem" często zapominamy o tej drugiej osobie...

      Usuń
    3. No właśnie, ta ciągła gonitwa niestety często nas głubi

      Usuń
  6. Nie wyobrażam sobie dalszego życia z osobą, która mnie zdradziła - choć znam takie przypadki, że nawet i po rozwodzie ludzie nadal ze sobą mieszkali, co dla mnie jest opcją nie do przyjęcia. Trwanie w związku bez miłości, tylko ze ze względu na dzieci, też wydaje mi się niezbyt dobrym rozwiązaniem - lepiej chyba rozstać się kulturalnie, bez szarpaniny, nie nastawiać dzieci przeciwko sobie i maksymalnie wspierać je w tym trudnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w ogóle to wszystko jest takie trudne. Mam nadzieję że nigdy tego noe doświadczę

      Usuń
  7. Porządnie mnie nastraszyłaś swoim wstępem, zwłaszcza po Twoim komentarzu, że usunęłaś konto na FB. Według mnie zdrada nie musi oznaczać rozpadu małżeństwa. Może się mądrze, bo mnie to nie dotyczy, ale przez jakiś czas mailowałam z wieloma osobami zdradzanymi i zdradzajacymi. Wiele związków pomimo zdrady podjęło się naprawy relacji i wiem, że im się udało. Zdrada to przede wszystkim sygnał, że czegoś brakuje w małżeństwie. Jeśli dwie osoby będą równie mocno pragnęły odudowania związku, to wierzę, że może im się to udać. Sama nie wiem jak ja bym się zachowała. Tak naprawdę nigdy o tym nie myślałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła, jedynie mogę gdybać. Obym nigdy nie musiała się na własnej skórze o tym przekonać

      Usuń
  8. U mnie niestety ale zdrada chyba będzie oznaczała koniec. Niestety nie potrafię nad czymś takim przejść obojętnie, zapomnieć czy znaleźć siłę do wybaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie byłoby to nic prostego i przyjemnego do przejścia

      Usuń
  9. Matko, przeczytałam początek i już myślałam, że to o sobie piszesz, ufff..
    Ja wiele jestem w stanie wybaczyć, ale zdrady bym nie wybaczyła nigdy. Tyle wiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. zdrady.... ciekawiący mnei temat... Starowicz mówił że zdradsy są bo:
    - zdradzający czuje że może
    - bo jest okazja
    no i tak można by mnożyć i mnożyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdrada to najgorsze co chyba może być w związku, traci się zaufanie do drugiej osoby. Moja siostra bardzo cierpiała, na początku myślała że może uda jej się wybaczyć,ale w końcu doszła do wniosku że to nie ma sensu. Pomogłam jej znaleźć adwokata P. Łukasza https://adwokat-luczak.pl/ mam nadzieje że jej pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja uważam, że rozwód to nie jest koniec świata, a możliwe, że dopiero jego początek. Wiele problemów niestety było związanych z rozwodem, ciągłe rozprawy, nerwy, słaby prawnik...Ale skończyło się, potem została jeszcze kwestia alimentów. Tutaj już postanowiłam zaufać innej kancelarii. Tutaj zostało już wszystko bez problemu załatwione. Miałam szczęście, że trafiłam na tę kancelarię w Opolu. W sprawach alimentacyjnych są bezbłędni i profesjonalni. :)

    OdpowiedzUsuń