poniedziałek, 11 maja 2015

Warszawa w 5 godzin.

Zawsze myślałam, że wyjazdy spontaniczne, takie z dnia na dzień są dla nas niemożliwe. Byłam przekonana, że z dwójką naszych dzieci - zwłaszcza z małym Michałem, taki wyjazd musi skończyć się krzykami, płaczem, marudzeniem i wycieńczeniem organizmu zarówno naszego jak i dzieci.

Ale myliłam się!    

W sobotę mąż zadzwonił do mnie, że w niedzielę rano jedziemy do Warszawy odebrać znajomych z lotniska. Ponieważ nigdy w życiu tam nie byłam, bez większego zastanowienia uszykowałam jedzonko i ok godziny 9:00 ruszyliśmy w drogę. Na miejscu byliśmy o godzinie 14. Ponieważ samolot miał przyjechać ok 17 więc mieliśmy trochę czasu na zwiedzanie stolicy. Pierwszym naszym celem był Stadion Narodowy.

Jak tylko pojawił się w zasięgu naszego wzroku zarówno my jak i dzieci byliśmy pod wielkim wrażeniem. I nie przeszkadzało nam to, że padał deszcz i grad, nie było innej opcji musieliśmy zwiedzać.











I widok z zewnątrz zrobił już na nas duże wrażenie. A w środku - po prostu radości nie było końca. Michaś biegał i krzyczał z radości a Maciek powtarzał, że jego marzenie się spełniło, że jest super i że chce tutaj zostać.






Po wyjściu ze stadionu obeszliśmy go wkoło, zrobiliśmy zdjęcie z pomnikiem Kazimierza Górskiego więcej o K.G tutaj ( przepraszam za jakość zdjęcia, ale od czasu do czasu telefon Marcina dostaje głupawki i samoistnie zmienia kolory - dlatego jestem zielona:-) )


Następnie udaliśmy się na Barbakan info tutaj. 
Mury obronne również zrobiły na nas niemałe wrażenie. 





Stare miasto które mieliśmy okazję zwiedził mieści w sobie wiele pamiątkowych tablic i pomników.

Kamień upamiętniający Jana Zachwatowicza (życiorys) przy Barbakanie na warszawskim Starym Mieście. 


 Kamień stoi w miejscu, gdzie stał dom Marii Konopnickiej.


Pomnik Jana Kilińskiego. więcej


Kanonia - mały trójkątny placyk za katedrą. A na nim dzwon spiżowy z XVII w. Nigdy nie zawisł w żadnym kościele. Obejście go 3 razy przynosi szczęście.



Rynek Starego Miasta.



Kolumna Zygmunta na placu zamkowym. więcej tutaj



Syrenka Warszawska na Warszawskiej Starówce. Takich rzeźb można znaleźć w Warszawie więcej. tutaj. Chciałam zobaczyć tą nad Wisłą ale niestety czasu nam zabrakło.




Ponieważ czas nas gonił a nogi odmawiały posłuszeństwa udaliśmy się do fontanny przy wejściu na Barbakan by chwilę odpocząć.





No i przyszedł czas wyjazdu na lotnisko. Tutaj również zwiedzaliśmy i oglądaliśmy port lotniczy.




Po godzinnym oczekiwaniu na przylot samolotu okazało się, że ten ma opóźnienie i dopiero rusza z Londynu zamiast lądować w Warszawie.

Tak więc korzystając z okazji pojechaliśmy zobaczyć z bliska siedzibę Sejmu i Senatu. Ponieważ wczoraj był dzień wyborczy nie mogliśmy nigdzie wchodzić - dano nam przyzwolenie jedynie na poruszanie się po chodniku.







Największe wrażenie zrobiła na mnie tablica upamiętniająca katastrofę lotniczą 10.04.2010r.  A na niej między innymi Para Prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy.



A na przeciw Sejmu i Senatu :




I na tym musieliśmy skończyć swoje zwiedzanie. Wielu atrakcji jeszcze nie widzieliśmy, ale myślę, że jak na 5 godzin to i tak wiele udało się nam zobaczyć.

Do domu wróciliśmy po północy. I wiecie co? Maciek wstał rano i mimo mojej propozycji by został w domu, uparł się że idzie do szkoły, bo nie chce mieć zaległości.

Wycieczka była bardzo udana.
Dzieci były dzielne i radosne.
Może warto częściej wyjeżdżać spontanicznie?

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę :) nigdy w warszawie nie bylam ;) Jak na tak krótki czas zobaczyliście naprawdę sporo:) zdjęcia cudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staraliśmy się tak zaplanować czas by zwiedzić jak najwięcej.

      Usuń