Niestety tak to już jest, że rzeczą nieuniknioną jest fakt iż dziecko u dentysty musi się zjawić.
I tak naprawdę od nas zależy jak taka wizyta będzie wyglądała i czy dziecko będzie miało po niej wstręt do lekarza czy nie.
Wiele słyszałam na ten temat. I doskonale wiedziałam, że najlepiej jest małymi kroczkami przyzwyczajać dziecko do wizyt u stomatologa. Najpierw wizyta kontrolna, a dopiero później mniejsze i większe zabiegi.
Tak, tak ja to wszystko wiem. Ale tak i tak popełniłam w tej dziedzinie największy błąd jaki tylko można było sobie wyobrazić.
Kurczę jak wspomnę sobie ten dzień, to nadal przechodzą mnie dreszcze.
Niby wszystko normalnie, dzień jak co dzień, zbliża się godzina 17 i nagle Maciej skarży się na ból zęba. O ludzie, i się zaczyna, pomyślałam sobie. Co teraz zrobić? I dlaczego teraz? Dlaczego w piątek a nie w poniedziałek? W weekend mało kto pracuje. Więc nie ma co czekać i trzeba tą sprawę załatwić jak najszybciej.
Jak najszybciej, bez większego namysłu, w chwili zdenerwowania - NIGDY tego nie róbcie!
Zadzwoniłam do pierwszej na liście Pani Doktor. Tej do której jechałam tylko raz, też w nagłym przypadku. Udało się, przyjęła nas.
Wtedy mi ulżyło, teraz wiem, że to był największy mój błąd za który będę płacić przez całe dzieciństwo Macieja.
Okazało się, że w ząbku jest duża dziura i trzeba plombować. Wszystko było dobrze, dzielny był, aż do momentu, kiedy zabieg zaczął być bolesny. Płakał, krzyczał, wyrywał się, a my na siłę trzymałyśmy jego buźkę i Pani Doktor robiła swoje. Bez żadnego znieczulenia! Nawet nie podała, żadnej maści chłodzącej i nic w tym rodzaju. A słyszałam, że już są i dla dzieci jakieś metody uśmierzania bólu.
Tak bardzo wszyscy byliśmy zestresowani, tak się wyrywał, że uszkodziła mu nerw w zębie. Krew zaczęła lecieć, Maciej cały się trząsł. Kaszlał i się dusił. Nawet miałyśmy wrażenie, że zaraz nam zemdleje. Jezu, to był jakiś horror! Wiedziałam, że musimy to dokończyć, bo otwarty ząb to ból nie do zniesienia. I musiałam go trzymać na siłę i słuchać Pani Doktor jak komentuje, że on wcale jej nie słyszy, że nie reaguje na jej słowa, że nie patrzy na nią... Gadała i gadała, zamiast szybko zrobić co trzeba. Miałam ochotę ją uderzyć, go wyrwać z tego okropnego fotela i uciec jak najdalej! Ale wytrwaliśmy. Musieliśmy przejść tą rzeźnię! Udało się - ząb zatruła, ale niestety trzeba było po dwóch tygodniach tam wrócić. I wrócił ale z tatusiem, bo ja siły już nie miałam przechodzić tego po raz kolejny. I znowu przechodzili to samo. Znowu był płacz, krzyk, kaszel, wymioty... i gadanie Pani Doktor. Marcin, mimo większej cierpliwości ode mnie również był wyczerpany tą wizytą.
I postanowiłam sobie, obiecałam również Maciejowi, że tam więcej nie wrócimy.
Ale po kilku miesiącach ząbek się popsuł na dobre. Plomba wyleciała, a pod korzeniem zrobił się ropniak. Dziąsło puchło z minuty na minutę. I znowu dziecko u dentysty musi się zjawić. Ale mój wybór już był bardziej przemyślany. No ale niestety, i tutaj bez płaczu się nie obyło. I nie wiem, czy płakał, bo sam fakt o wierceniu go przeraża, czy faktycznie bolało. Niby nie powinno, bo przecież ząbek był martwy, ale nie mam pewności czy tamta Pani dobrze ząbek zatruła. Na szczęście trwało to zaledwie chwilkę i po bólu. Ropa wyleciała, i wszystko było dobrze.
Wczoraj również byliśmy u dentysty. Zabieg zaplanowany już dwa miesiące wcześniej. Piłowanie ząbków, bo Maciek ma wadę zgryzu i jest to konieczne do prawidłowego rozwoju szczęki i żuchwy. I mimo, że jeszcze Pani Doktor nie otworzyła mu buzi, to już płakał gdy tylko zobaczył wiertło. Zagryzł zęby i nie chciał otworzyć buzi. Później otworzył tylko NA CHWILĘ. Płakał i panikował, pomimo że sam mówił, że nie boli.
I jestem tak bardzo zła na samą siebie. Bo gdyby dziecko u dentysty bywało częściej i w bardziej sprzyjających warunkach, to może teraz nie miałoby tak silnego urazu i przekonania, że musi to łączyć się z bólem i płaczem.
I mam nadzieję, że kolejne wizyty przekonają go do tego, że wcale nie musi być aż tak źle.
Rodzice, nie popełniajcie tego błędu co ja.
Zróbcie wszystko by Wasze dziecko u dentysty przynajmniej te pierwsze wizyty przechodziło miło i bezboleśnie. Sama widzę po sobie i Macieju, że to naprawdę ważne !
Współczuję.ja jak narazie nie byłam U dentysty z dzieckiem ponieważ póki co ma ładne zabki Ale wiem że na pewno nadejdzie ten dzien I przemyśle ta wizytę żeby mały nie przechodził horroru jak Maciuś.
OdpowiedzUsuńjuż wiesz co robić by go nie zniechęcić. nie powielaj moich błędów a już będzie lepiej
UsuńIm wcześniej wybierzemy się do dentysty tym lepiej. Nawet 3 latek jest już na to przygotowany. Może pograć w grę, aby poznać świat gabinetu. I jeszcze jedno z wizytą nie powinno czekać się, aż zacznie boleć. Wtedy do końca życia dentysta będzie źle kojarzony. Grę oraz porady dla rodziców jak przygotować dziecko do wizyty znajdziecie tutaj: www.pierwszawizyta.pl. Jest to program społeczny, który certyfikuje lekarzy przyjaznych dziecku - na stronie znajduje sie pełna lista lekarzy.
OdpowiedzUsuńtak wiem, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że źle zrobiłam. Przyznaję się do błędu i żałuję, że tak się stało. Na pewno skorzystam z podanej strony i zrobię wszystko by Michaś nie miał takich przykrych wspomnień jak Maciej.
UsuńBiedny Maciej. Wiele musiał się wycierpieć. Najgorsze jest to, że na zawsze już mu ten uraz do dentysty zostanie.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że w końcu się przełamie i będzie lepiej
Usuńszkoda dzieciaka. Dobrze, że to napisałaś, niech inni patrzą jakich błędów nie popełniać.
OdpowiedzUsuńtak, to prawda. wiem, moja wina...
UsuńDlatego uważam, że najlepiej iść na wizytę adaptacyjną z dzieckiem zanim jeszcze z zębami zacznie dziać się coś niepokojącego. I najlepiej do jakiegoś sprawdzonego z polecenia, z odpowiednim podejściem do młodych pacjentów. Faktycznie w tym przypadku dzieciakowi może taka niechęć do stomatologów pozostać na całe życie :/
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ale mam nadzieję że mimo wszystko strach minie.
Usuń