czwartek, 8 października 2015

Życie to nie REALITY SHOW!

Myślę, że większość z nas obejrzała w życiu choć jeden odcinek jakiegoś REALITY SHOW. Pamiętacie Big Brother, Amazonki, Dwa Światy, Bar i wiele, wiele innych programów tego typu?

Wszyscy się tam uśmiechają, przyjaźnią, robią dobrą minę do złej gry.
Świetnie udają cudownych ludzi, często bez wad i bez gorszych dni.
A co jeśli mimo wszystko, ktoś nie wytrzyma całego tego ciśnienia i zrobi coś, co nie jest po myśli, któregoś z członków programu? Po prostu, pseudo przyjaciele eliminują go z gry. I spokój. Brak niewygodnego człowieka w ich tymczasowym życiu. Problem w prosty sposób można załatwić. Wystarczy mieć dobrze poukładany plan w głowie i pozbyć się tych, którzy są przeszkodą w realizowaniu tych celów.


A W ŻYCIU?

Mogłabym długo pisać o ludziach, którzy uśmiechają się do mnie, a za plecami opowiadają wiele złych rzeczy.
Mogłabym napisać także o tych, którzy zgadzają się z każdą moją ideą, z każdym moim słowem i czynem, a tak naprawdę śmieją się z tego wszystkiego.
Mogłabym również wspomnieć tych, co udają szczerych i prawdziwych przyjaciół, a w najbardziej potrzebnej chwili odwracają się i udają, że mnie nie znają.
Lub o tych, którzy mówią, że życzą mi jak najlepiej, a w rzeczywistości cieszą się każdym moim nieszczęściem i zazdroszczą powodzenia w życiu.
Niestety, znajdą się wśród nas i tacy ludzie.

Ale nie będę pisać o tym wszystkim, ponieważ w każdym z nas drzemie mały chochlik, który prędzej czy później wyjdzie na światło dzienne.

Wbrew pozorom będzie to kolejny post o mnie. O moich słabościach, a może wręcz przeciwnie?
Przeczytaj i sam oceń, czy te cechy świadczą o mojej bezsilności i kruchości, czy właśnie o silnym charakterze i twardej du..e.

Często zaciskam zęby i robię dobrą minę do złej gry. Nie robię tego po to, by wygrać jakieś pieniądze. Nie robię również tego po to, by się komuś przypodobać.
Robię to po to, by wygrać własne życie. Bo najprościej byłoby powiedzieć lub zrobić coś na co ma się ochotę, ale często konsekwencje mogłyby być opłakane.
Jestem kobietą, działam pod wpływem impulsu, ale staram się pamiętać przede wszystkim o tym, że słowa ranią i na długo pozostają w pamięci drugiego człowieka. Dlatego lepiej czasami ugryźć się w język i udawać kogoś kim nie jestem.

Czuję się źle, nie mam na coś siły, przytłacza mnie życie, ale mimo wszystko uśmiecham się, bądź pracuję dalej, ponieważ mam dzieci, które na mnie patrzą, które mnie naśladują i które się ode mnie uczą. Muszę im pokazać, że jestem silna. Muszą wiedzieć, że jestem wesoła i radosna. Bo każdą słabość zawsze przeżywają razem ze mną, a ja nie chcę być dla nich powodem do smutków. Życie jeszcze nie raz ich doświadczy.

Są również i takie momenty, kiedy mam ochotę wyrzucić kogoś z mojego życia. Powiedzieć mu ostatecznie i raz na zawsze IDŹ SOBIE I MNIE ZOSTAW, ale życie to nie REALITY SHOW i tak się nie da!

Bo jeśli jest to tylko znajomy to jeszcze zmiana miejsca pracy, lub zamieszkania być może załatwiłaby sprawę. No ale czy ucieczka od problemów jest dobrym wyjściem? No i jak często można zmieniać mieszkanie?

A co jeśli jakiś członek rodziny miesza nam w życiu, obgaduje za plecami i niszczy nasze relacje z innymi? Przecież rodziny się nie wybiera. Rzeczą nieuniknioną jest to, że przy jakiejś okazji się spotkamy i będziemy musieli spędzić ze sobą chwilę dłuższą czy krótszą, ale wspólnie.
I co wtedy? Uśmiecham się i udaję, że wszystko jest ok. Staram się nie myśleć o tym wszystkim co jest między nami złego.
I tak - masz rację, jestem wtedy fałszywa, nieszczera, obłudna, ale robię to dla pozostałych uczestników spotkania. Czuję, że tak muszę. A później... później przeżywam w domu wszystko jeszcze raz na nowo i dzielę się moimi troskami i spostrzeżeniami z najbliższymi mojemu sercu osobami... No i nie jestem w porządku, no i obgaduję... Ale czy jest tutaj ktoś, kto nigdy tego nie zrobił? Proszę rzuć kamieniem w moją stronę jeśli jesteś bez winy!

No i niestety, z wielkim bólem serca stwierdzam, że życie to nie REALITY SHOW, ponieważ nie można w jednej chwili wyrzucić kogoś, kto nam nie odpowiada. Ponieważ życie trwa dalej i problemy nie kończą się wraz z wyłączeniem telewizora. Ponieważ ciężko trzeba pracować i manna nie leci sama z nieba.

A Ty masz w życiu momenty, kiedy chciałbyś/ałabyś wraz z wyłączeniem telewizora zakończyć wszystkie swoje problemy? Lub wyrzucić ze swojego życia raz na zawsze osobę, która miesza w Twoim życiu i krzyżuje wszystkie plany? 

19 komentarzy:

  1. Mam bardzo złą opinię o wszelkiego typu Reality Show... Nie wiem dlaczego, po prostu nie lubię tych programów. No i poza tym ludzie często mają problem z tym, bo nie odróżniają życia od tych programów i wtedy wychodzą takie sytuacje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz jak się złożyło że w tym samym momencie napisaliśmy podobne posty. 😉 w ogóle telewizja robi ludziom wodę z mózgu!

      Usuń
  2. W telewizji zwykle wszystko jest bardzo koloryzowane, w rzeczywistości wszystko prezentuje się inaczej. To telewizja wyznacza jakieś ideały, a później ludzie liczą na to, że będzie tak jak pokazują im na ekranie, niestety życie bywa całkowicie różne od tego co widzimy w takiego typu programach czy serialach. Mozna oglądać, jednak trzeba podchodzić do tego z dystansem :)

    Kochana, pytałaś o zdjęcie kominka, jest widoczny na pierwszym zdjęciu, ale zrobiłam jeszcze dwa i dorzuciłam do wpisu żebyś mogła zobaczyć z dwóch stron :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, telewizja miesza w głowach ludzi i powoduje, że dążymy do ideałów, których tak naprawdę nie ma. Musimy nauczyć się patrzeć na świat z ekranu z dystansem i przymrużeniem oka,

      Usuń
  3. Może to i dobrze.. Łatwe decyzje są często pochopne, gdyby życie było grą, programem, byłoby złudne. Ja też czasami "uśmiecham" się, gdy chce mi się krzyczeć. To nie fałsz, to siła priorytetów. Bardzo dobry tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Czasami dla dobra innych trzeba uśmiechać się przez łzy...

      Usuń
  4. Czasami mam ochotę wsiąść do pociągu byle jakiego i zapomnieć o wszystkich przykrych momentach, a ludzi toksycznych staram sie unikać, nie muszę przytulać wszystkich...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie posądzałabym wszystkich o złe zamiary, ludzie często szkodzą nam i ranią nas całkiem nieświadomie. Dla nich to nic takiego, a dla nas... no cóż, czasami jednak zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Nie wszyscy ranią nas celowo. Nie mam wcale zamiaru wrzucać wszystkich do jednego "worka", bo na całe szczęście są wśród mnie i tacy, którzy są mi życzliwi.

      Usuń
  6. Te wszystkie reality show, są wbrew pozorom, wyreżyserowane, zresztą media nieźle nami manipulują. Mieszkam we Włoszech i tutaj właśnie transmitują chyba po raz 15 Big Brother. No ileż można :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie znudziło się ludziom tego oglądanie?? Masakra

      Usuń
  7. Ja nauczyłam się w życiu jednego- jeśli ktoś mnie krzywdzi, obgaduje itp. konfrontuję to z nim- wiadomo, że się wyprze, zrobi dym. Używam wtedy cięższego kalibru- ucinam kontakty z tą osobą i nie ważne czy to ktoś z rodziny, czy tylko znajomy...jak mu zależy to się zmieni, jeśli nie to do widzenia. Może i jestem wrednym typem ale nie potrafię robić dobrej miny do złej gry- znaczy kiedyś robiłam i na dobre mi to nie wyszło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też bym czasami tak chciała, ale nie potrafię. Nie potrafię zerwać kontaktu z rodziną, mimo,że czasami bardzo bym chciała. Nie myślę o sobie, ale również o mężu i o tym co inni widzą i czują kiedy ja się odwracam i nie angażuję w relacje rodzinne. Dla dobra mojej rodziny, muszę czasami "udawać". Oczywiście staram się wyjaśniać wszystkie sytuację ale jeśli to nic nie zmienia, to udaję dalej.

      Usuń
  8. Jeśli ktoś jest dla mnie ważny, tak jak pisze Matka Antyterrorystka (pozdr,) konfrontuję, zazwyczaj z dobrym rezultatem. Jeśli mniej ważny eliminuje. Nie widzę potrzeby utrzymywania kontaktów przy braku akceptacji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety sami sobie zrobiliśmy z życia reality show. Ludzie wzajemnie się nakręcają tworząc jakąś wirtualna rzeczywistość. Nie da się tego uniknąć, można jedynie trochę zwolnić, otaczać się rodzina i przyjaciółmi, którzy rozumieją czym jest życie. Nie można też dusić w sobie emocji... a dzieci? Dzieci też powinny wiedzieć że mama ma uczucia i nie są to zawsze tylko re dobre i przyjemne. One też muszą się uczyć wyrażać różne emocje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wiem, że nie powinno się dusić emocji w sobie, ale czasami tak jest lepiej. Może nie dla mnie samej, ale dla mojej rodziny. Są sytuacje które lepiej przemilczeć i przeczekać, a nie nakręcać się i potęgować złość. Oczywiście i przy dzieciach zdarza mi się płakać i krzyczeć, ale mimo wszystko chciałabym im tego zaoszczędzić.

      Usuń