środa, 19 sierpnia 2015

Karmiłam piersią, bo jestem uparta i zawzięta - Ty też się nie poddawaj!

Już wcześniej pisałam o tym jak wyglądało u nas karmienie piersią TUTAJ.
Ten temat krąży i krąży nade mną nieustannie.  I kiedy zakładałam bloga, zarzekałam się, że nie będę poruszać tego tematu NIGDY. A jednak robię to już po raz drugi, BO...

Jest pewna osoba, która dzielnie walczy ze swoimi piersiami. Miała nie jedną i nie dwie chwile zwątpienia. Mówi, że już dawno zrezygnowałaby, gdyby nie dwie osoby w jej życiu.

sama posiadam kilka zdjęć moich dzieci przy piersi, ale jeszcze nie czuję się gotowa na to, by je pokazać publicznie.
Foto z internetu, musi wystarczyć.
Jedną z nich jest Agata i jej blog znany chyba wszystkim mamom Hafija.
Można znaleźć tam w tej kwestii wiele porad i naprawdę dzięki niej uwierzysz w to, że dasz radę. Tak naprawdę czytam ją od niedawna i w sumie za sprawą Karoliny, ale jeśli masz jakieś wątpliwości to wejdź i czytaj! Znajdziesz odpowiedź na wszystko! Z jej pomocą rozbujasz swoje piersi na tyle, by pokarmu wystarczało dla Twojego malucha.

Natomiast, kiedy to ja karmiłam moich chłopaków piersią, radziłam sobie zupełnie sama.
Pomagały mi w tym moja intuicja oraz to, że jestem uparta i zawzięta. Mój instynkt macierzyński mną rządził i cały czas mnie prowadził. Właśnie ten instynkt, był wtedy dla mnie najważniejszym doradcą!

Ale wracając do mojej Karolci...
Drugą osobą, od której czerpała siły i motywację jestem ja.
Zupełnie niechcący i nieświadomie to robiłam.

Dużo rozmawiałyśmy o karmieniu piersią zanim jeszcze była w ciąży. Wiele na ten temat jej opowiadałam. Wiedziała jakie jest to dla mnie ważne. Wiedziała, że wcale nie jest to takie proste, ale wiedziała również ile radości i satysfakcji mi to daje.

Kiedy już była w ciąży, pytałam ją czy zamierza karmić naturalnie. I znowu opowiedziałam jej swoje przeżycia z tym związane. Mówiłam, by była dzielna, by trwała w swoim postanowieniu, by łatwo nie rezygnowała i by się nie poddawała.

Ale kiedy już urodziła, nie zmuszałam jej do niczego.
Potrzebowała pomocy i rad, to jej ich udzielałam. Pokazywałam jej jak trzymać brodawkę, jak najwygodniej chwycić dziecko. Mówiłam jej co źle robiłam i czego ona powinna unikać, i co powinna zmienić. Wszystko wynikało z mojego własnego doświadczenia z moimi chłopakami.
Było mi łatwiej, bo każdy był inny i na każdego działało co innego. Stąd więcej miałam pomysłów i sposobów na radzenie sobie w trudnych momentach związanych między innymi z karmieniem.
Sama o to prosiła. Nie narzucałam się. Po prostu byłam wtedy, kiedy mnie potrzebowała.
I tym sposobem, wspólnymi siłami i przede wszystkim ze swoją upartością i zawzięciem karmi swojego synka już ponad rok!!!

Spotykam się z opiniami, że jestem z tych kobiet, które są w tej kwestii stanowcze, i które narzucają karmienie piersią na siłę. Wcale tak nie jest. Nie zgadzam się!!!
Nigdy nikomu nie powiedziałam, że jest gorszą matką, bo nie karmi naturalnie. Owszem, namawiałam, radziłam i proponowałam różne sposoby i techniki na to, by zwiększyć i udoskonalić laktację, ale nigdy nie osądzałam tej osoby. Nigdy nie powiedziałam, że jest gorsza i że sobie wymyśla problemy, tylko po to, by pójść na łatwiznę i karmić mlekiem modyfikowanym.

Bo czy jest to pójście na łatwiznę? Może się wydawać, że taka matka ma lepiej, bo nie musi siedzieć cały czas w domu, lub wszędzie wychodzić z dzieckiem, bo zawsze ktoś mu poda butlę i po krzyku. Może i jest to plusem, ale na krótką metę.
Sama widziałam ile przystosowanie odpowiedniego mleka kosztuje nerwów i zdrowia, zarówno maluszka jak i matkę.
Bo jak jedno mleko nie uczula i nie powoduje wysypki, to powoduje wzdęcia i okropne kolki. Inne zaś jest przyczyną takich zaparć, że 3 dni maluch nie może się załatwić.
Wcale nie jest łatwiej i lepiej! A nie wspomnę o kosztach takiego mleka modyfikowanego. Nie jest to przyjemna, tania i prostsza alternatywa dla Twojego dziecka.

Karmiłam swoje dzieci mlekiem z piersi.
Miałam taki zamysł od zawsze i nie wyobrażałam sobie, że mogłoby być inaczej. Wiedziałam czego chcę. Nie słuchałam w tej kwestii porad tych, którzy mi to odradzali. Bo również wiele na ten temat gadano.
- Masz za mało pokarmu.
- Albo jest zbyt mało treściwy.
- A kiedy Michaś ulewał, powiedzieli, że mleko jest zbyt tłuste i to dlatego.
- Lub to, że wystarczy karmić pierwszy miesiąc, by siarę wypić, później można sobie dać spokój. No ewentualnie 3 miesiące. Maksymalnie pół roku, bo po tym czasie to już tylko woda leci.

Ja postanowiłam sobie, że chcę karmić do roku, by nie mieć problemu z odstawieniem dziecka, bo podobno im starsze tym trudniej to zrobić.
Pewnie i to nie ma reguły, bo gdyby tak miało być to i z rocznym byłby problem.
A ja nie miałam z tego powodu, żadnych nieprzyjemności ze strony chłopaków. Odstawialiśmy stopniowo i obyło się bez płaczu i krzyku. Raczej to MI czegoś brakowało, a nie im. To MI leciały łezki i walczyłam ze sobą, a nie z nimi, by nie podać piersi.

Brakuje mi tego strasznie. Patrzę na te karmiące mamy i zazdroszczę im tego czasu. Chciałabym przeżyć to po raz kolejny.( ale o trzecim dziecku już nie myślę! )
Żal mi mam, które nie mogą tego wszystkiego przeżyć. Bo uważam, że
karmienie piersią było najpiękniejszym czasem w całym moim życiu.

Nie zamierzam nikogo pouczać, nie zamierzam nikogo namawiać do karmienia piersią, nie zamierzam tym bardziej nikogo oceniać i krytykować, ale zachęcam do karmienia piersią.
Postarajcie się włożyć w to wszystkie swoje siły. Próbujcie wszystkiego. Nie poddawajcie się. Nie dajcie sobie wmówić, że nie jest to Wam dane! Uwierzcie w siebie i w to, że możecie - bo na pewno możecie, tylko wyluzujcie, zrelaksujcie się, wyciszcie i wszystko się uda! Walczcie o te chwile, bo naprawdę warto!!!

A co Ty sądzisz na ten temat? Podzielisz się ze mną swoją historią i swoim zdaniem? Byłoby mi bardzo miło.

6 komentarzy:

  1. :-D mój syn ponad trzy latka ma i nadal ciągnie... Próbowaliśmy przestać ale nie da rady na tą chwilę... Piękna więź emocjonalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak zgadzam się. więź której nic i nikt nie jest w stanie nam zastąpić.

      Usuń
  2. Ja karmiłam piersią bardzo krótko - jakieś dwa tygodnie, potem Calineczka zachorowała i nie jadła nic, była karmiona przez sondę przez prawie rok... Żałuję tego co przez to straciłam, ale czasu się już nie cofnie.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miałaś wyboru. Najważniejsze że calineczka jest zdrowa. Radosna i wesoła na każdym zdjęciu.

      Usuń
    2. Ja swojego synka karmiłam piersią 7 tygodni. Przestałam gdy po raz trzeci miałam zapalenie piersi. Ból niezapomniany.

      Usuń
    3. Fakt. Ból podczas zapalenia piersi jest ogromny. Raz tylko to przechodziłam. Później bardzo pilnowałam by mnie nie przewiało i dokladnie zakrywałam biust w każdej sytuacji. Nawet latem. Nikomu tego nie życzę! Ale tak i tak uważam że karmienie piersią jest wyjątkowe.

      Usuń