Marzyć - ludzka rzecz!
Powiesz, że nie masz marzeń, że jesteś realistą i żyjesz teraźniejszością - a ja Tobie nie uwierzę!
Powiesz mi, że nie marzysz tylko chcesz, pragniesz, zamierzasz - zwał jak zwał, wszystko to są synonimy słowa marzyć, więc do jednego się sprowadza!
Zawsze marzyłam o założeniu rodziny. Wiedziałam jak ma wyglądać idealne małżeństwo. Wiedziałam czego chcę od życia i jakie mam wyobrażenia względem poszczególnych członków mojej rodziny. Wszystko idealnie miałam poukładane.... A życie biegnie swoim torem, weryfikując plany i marzenia po swojemu.
Długą przeszliśmy drogę, by czuć się dobrze z teraźniejszym życiem. Wiele musieliśmy przejść, by zrozumieć, że każda chwila miała sens. Od początku miało być pięknie, słodko i kolorowo.
Miał być ślub. Piękne przyjęcie. Sama radość i szczęście. Piękna sala, mnóstwo gości,tańce do rana. No i było. Sala skromna, gości niewiele, wszystko robione po kosztach. No dobra, sukienka była wymarzona ;-) Miało być inaczej, ale grunt, że jesteśmy szczęśliwi.
A później miała być sielanka. Praca do 15 i czas dla rodziny. Wspólne wypady na zakupy, randki, dużo czasu dla siebie i wspólne wakacje.
Było zupełnie inaczej. Założyliśmy własną firmę, warsztat samochodowy, oraz transport. No i już wtedy praca i firma pochłonęły cały nasz czas. Marcin pracował od rana często do północy. Plusem było to, że był na miejscu i w każdej chwili mogliśmy iść do niego i mu potowarzyszyć. Ale spokojne zakupy, wypady do miasta lub na wakacje nie wchodziły w grę. Chcesz coś mieć, musisz ciężko na to pracować!
Odbijemy się i wszystko się ułoży. No bo na rozwinięcie firmy potrzebny jest czas, cierpliwość, serce i zaangażowanie. I już wszystko wskazywało, że jesteśmy na dobrej drodze do sukcesu,,, i czar prysnął. W jednej sekundzie straciliśmy wszystko... ech... nie o tym miało być.
Nie wyszło tutaj, trzeba było szukać innego pomysłu na siebie.
Najpierw wyjazd za granicę, a później stała praca tutaj w Polsce. Miała być to praca do 16, a później wymarzony czas dla rodziny... ehe... miało być, a nie było i nie jest.
I choć cieszyłam się, że do pracy nie jest daleko, że wieczory i niedziele mamy dla siebie, to było mi ciężko.
Czuję się czasami jak matka samotnie wychowująca dzieci.
Nie ma go od 7:30 czasami nawet do 20 i jeszcze dłużej. Wyjeżdża - dzieci śpią, wraca - zasypiają.
Przecież to nie tak miało być. Przecież małżeństwo to on, ja, dzieci - MY!
Ale w końcu dojrzałam do tego wszystkiego. Zrozumiałam przez te wszystkie lata, że nasze życie jest wielkim darem i mamy za co dziękować.
Przecież to dobrze, że może pracować dłużej (nie każdy ma taką możliwość). Dzięki temu wypłata jest konkretna, a nasze marzenia się małymi kroczkami spełniają. Po części kosztem rodziny, ale mimo wszystko kochamy się, szanujemy i siebie wspieramy. Bo to wszystko robimy dla nas i naszego dobra. On pracuje jak wariat, a ja daję dzieciakom wszystko co mam i czego potrzebują do szczęśliwego dzieciństwa. Staram się być mamą i tatą. Robię wszystko, by wiedziały, że tatuś pomimo, że mało ma dla nas czasu, bardzo nas kocha i że oni powinni jemu za wszystko dziękować, bo ich wsparcie również jest jemu potrzebne.
Bez pracy nie ma kołaczy.
Chcesz coś w życiu osiągnąć, musisz je brać garściami i często wypruć flaki, by później móc się tym cieszyć. Bo kiedy jak nie teraz za młodu? Później będzie tylko gorzej. Bo im starszy człowiek, tym zdrowie słabsze. Wiem, że to wszystko Marcin robi dla nas. To na naszym szczęściu mu zależy. Bo po co mu kasa, gdyby nie miał z kim się nią dzielić? Po co budowa domu, gdyby nie miał z kim w nim zamieszkać? Dlatego przetrwamy to, będziemy wspierać się i motywować, by za kilkanaście lat móc usiąść wspólnie i tym wszystkim się cieszyć!
Bo wiem, po tych wszystkich latach wiem, że samo nic nie przyjdzie. Wiem, że właśnie ciężką pracą można osiągnąć wymierzone cele. Wspólnie na to wszystko pracujemy i poświęcamy wiele. Ale żyjemy nadzieją, że kiedyś przyjdzie czas również i dla nas i idealne małżeństwo nie będzie tylko marzeniem a stanie się rzeczywistością.
Długą przeszliśmy drogę, by czuć się dobrze z teraźniejszym życiem. Wiele musieliśmy przejść, by zrozumieć, że każda chwila miała sens. Ale jesteśmy rodziną i podporą dla siebie. Nic nas nie zniszczy. Nikt nie rozwali tego muru obronnego, który wspólnie budowaliśmy przez te 8 lat!
A Twój związek i Twoje życie jest takie, jakim chciałeś/aś by było? Jakie jest według Ciebie idealne małżeństwo? Marzenia młodzieńcze się spełniły, czy podobnie jak mi, życie pokazało, że potrafi dać w kość? Jaki jest Twój przepis na szczęście? Bo moim jest rodzina i wspólna podpora oraz motywacja.
Dlatego nie ma co sobie wyobrażać tylko żyć teraźniejszością i nie robić wygórowanych oczekiwań :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie ma co stawiać sobie zbyt wygórowanych oczekiwań, ale warto mieć marzenia i dążyć do nich. Wspólnie należy się szlifować i starać, bo małymi kroczkami wszystko można osiągnąć.
UsuńMój związek jest dokładnie taki, jaki zawsze chciałam, żeby był :) I nie twierdze przy tym, że jest on idealny, bo nie o idealność tutaj chodzi, tak samo jak w przypadku małżeństwa. Chodzi o to, by dobrze czuć się ze sobą, wiedzieć, że zawsze można liczyć na wparcie tej drugiej osoby/całej rodziny, nawzajem się szanować i kochać. A przy tym wcale nie musi być idealnie, żeby było dobrze :)
OdpowiedzUsuńW sumie, poza tym, że mało mamy dla siebie czasu, wszystko jest tak jak chciałam. Kochamy się i szanujemy. Jesteśmy zgrani i szczęśliwi. Jest dobrze, ale brakuje mi czasami w tym wszystkim chwili oddechu i czasu dla siebie, tylko my.
UsuńNasze małżeństwo jest w dużej mierze takie, jak to sobie kiedyś w młodzieńczych marzeniach wyobrażałam. Jedynie droga do dziecka okazała się dla nas dłuższa i bardziej kręta niż ta zaplanowana, ale teraz nie żałuję ani jednego dnia z tych naszych kilkuletnich starań, bo również one wiele mnie nauczyły i dzięki nim jestem takim, a nie innym człowiekiem. Odnośnie pracy z jednej strony się zgadzam i oczywiste dla mnie jest, że kołaczy bez niej nie ma - ale z drugiej strony wypruwania sobie flaków też nie polecam, bo niestety może nam wiele ważnych i cennych rzeczy umknąć, jeśli tylko na zarabianiu pieniędzy się skupimy. Trzeba to jakoś wypośrodkować - na tyle, na ile się da...
OdpowiedzUsuńTo prawda, we wszystkim trzeba znaleźć umiar, bo później można żałować straconego czasu, a dzieci tak szybko dorastają. Mam nadzieję, że jak już wprowadzimy się do nowego domu, to mąż dotrzyma słowa i znajdzie dla nas więcej czasu. Mocno w to wierzę i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
UsuńŻyczę Ci wiele szczęścia. Podziwiam Cię za szczerość...tylko wiesz co? Czas tak szybko płynie, wiem, że aby coś mieć trzeba ciężko harować, ale kiedy będziemy cieszyły się życiem? To smutne, że trzeba się na coś zdecydować i chcąc mieć dom, należy to zrobić kosztem rodziny:( Mocno ściskam:*
OdpowiedzUsuńTo prawda, łatwo nie jest, ale mam nadzieję, że w końcu przyjdzie czas, kiedy będziemy mogli się nacieszyć sobą.
UsuńNo właśnie nic nie jest tak jak sobie kiedyś marzyłam, ale to wcale nie oznacza, że jest gorzej :-) Chociaż jeżeli pomyślę o moim ślubie to jest mi przykro, że nie będzie tak jak kiedyś marzyłam... No cóż, życie wiele rzeczy weryfikuje.
OdpowiedzUsuńKochana, a może jeszcze wszystko się ułoży i ślub będzie wymarzony ;-) Kochacie się, a to najważniejsze.
UsuńWszystkie związki do zlepek ciężkiej pracy i często jakiś poświęceń. Trzeba nad nimi na prawdę bardzo mocno pracować żeby być z nich zadowolonym. Ja zawsze mówię, że lepiej mierzyć wyżej niż zadowalać się byle jakim stanem rzeczy :) Szczęścia kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję i również życzę szczęścia.
Usuńja nie mam męża więc ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat ;p ale uważam że zawsze w kązdym związku musi byc kompromis
OdpowiedzUsuńTo prawda, najważniejsze, by jedna i druga strona potrafiła czasami z czegoś zrezygnować i pójść na kompromis. To już dużo ;-)
UsuńWczesniej wszystko bylo nie tak. Chlopcy, w ktorych sie zakochiwalam... Byli beznadziejni. Niszczylo to mnie w pewien sposob. I nagle pojawil sie On w moim zyciu. Nie moglam miec wszystkiego ale... Mialam ten idealny zwiazek. Pelen milosci, wsparcia, zaufania, zrozumienia. Bez klotni i nasze roznice sie idealnie uzupelnily i skleily. Chcielismy stworzyc rodzine, byc malzenstwem. Nie wiem jak one bedzie dokladnie wygladac, zobaczymy co nam zycie zgotuje ale wiem, ze to jest to co sobie wymarzylam. Ja romantyczka a On? Pamieta o rocznicach, urodzinach itp. Czesto daje kwiaty bez powodu, komplementuje, mowi o swoich uczuciach. Mamy tez to szczescie, ze praca jest do 16. Moja czasem do 15 a czasem do 17. Co prawda na razie malo zarabiam ale jestem w zawodzie i sie ucze. Mysle, ze na dobrej drodze jestesmy tu oboje.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam takiego szczęścia i romantyzmu zawsze.
UsuńU mnie za to bylo na odwrot troche. Nie robilam sobie wielkich planow i wiedzialam tylko, ze chce miec dzieci. Nie wiedzialam jak chce zeby wygladala moja rodzina i nawet nie myslalam slecjalnie o mezu. Choc ja nawet nie wierzylam, ze kiedys sie zakocham i potwornie zimno i pragmatycznie podchodzilam do zwiazkow. Coz, w koncu pojawil sie ON i wszystko zmienil :) Moje zycie jest chyba duzo lepsze niz sobie wyobrazalam.
OdpowiedzUsuńTo wspaniale!!! Życzę szczęścia i dużo miłości.
UsuńIdealnie jest wtedy jak ojciec dzieci pracuje od poniedziałku do piątku po 8 godzin dziennie zarabiając przy tym jakies 10 tysięcy miesięcznie..tak aby wystarczyło na wakacje godne życie i Male zachcianki
OdpowiedzUsuń.a i jeszcze żeby cos odłożyć na budowę domu lub kupno własnego m...marzyc ludzka rzecz..:))
Ha, żeby to tak mogło być.... Najważniejsze cieszyć się z małych rzeczy i nie dać się zwariować, gdy marzenia muszą być zminimalizowane ;)
UsuńPewnie, że miała być sielanka, cud, miód i orzeszki! A jest życie. I wiesz co? Jest jeszcze piękniej! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę by zawsze tak było.
UsuńNajważniejsze, że jesteś szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńI faktycznie, wydaje mi się, że wielu osobom tryb życia jaki Ty i twój mąż prowadzicie mógłby nie odpowiadać, ale w sumie nie ma po co szukać dziury w całym, skoro Wam odpowiada i jesteście zadowoleni.
Bywają dni, kiedy mam tego dosyć, ale staram się nie nakręcać i żyć nadzieją, że kiedyś będziemy żyć normalnie. Bo nie wiem na jak długo jeszcze wystarczy mi cierpliwości.
UsuńDla mnie to jest temat rzeka. W małżeństwie musi być czas na wszystko, choćby w małej mierze ale musi być, bez tego wszystko kiedyś się rozpadnie.... fajnie, że w Twojej rodzinie tak jest :)
OdpowiedzUsuńStaramy się uzupełniać i walczyć o siebie i odrobinę wspólnego czasu. Nie jest idealnie, ale mam nadzieję, że to nas wzmocni.
UsuńBędąc jeszcze przed ślubem nie co inaczej wyobrażałam sobie nasze małżeństwo i wspólne życie, bo przed ślubem nie mieszkaliśmy razem ze sobą - jedynie "pomieszkiwaliśmy" od czasu do czasu. Ale to nie to samo. Pomimo tego, że rzeczywistość rozmyła trochę moje wyobrażenia - to jest cudownie! I jestem szczęśliwa ze swojego życia.
OdpowiedzUsuńTo prawda, pomieszkiwanie nie jest tym samym co wspólne mieszkanie na stałe. Grunt, to pogodzić się z rzeczywistością, lub walczyć o lepsze jutro a nie załamywać rąk i siebie o wszystko oskarżać.
UsuńWażne, żeby się wzajemnie wspierać, stawiać sobie wspólne cele i dążyć do nich choćby małymi kroczkami.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Najważniejsze, by wszystkie trudy znosić i pokonywać wspólnie.
UsuńZ małżeństwem jak z ludźmi - nie ma perfekcyjnych i najważniejsze to nie chować swojego nieprefekcyjnego małżeństwa za "murem prefekcyjnosci" bo mury sie na ogół walą a my zostajemy z całkowitą porażka która czuć tym dotkliwej im dłużej sie ją skrywało a przecież można być szczęśliwym w nieprefekcyjnym małżeństwie ...
OdpowiedzUsuńMożna, bo najważniejsza jest miłość i wzajemna troska o siebie.
UsuńJa również marzyłam, planowałam, dumała... I wszystko było zupełnie inaczej :D Tylko, że nie narzekam, bo jestem szczęśliwa :) Nie wszystko musi być tak jak marzyliśmy w dzieciństwie ;)
OdpowiedzUsuńA bo przecież dziecięca wyobraźnia jest taka prosta i naiwna ;-) Najważniejsze, to odnaleźć się w tym wszystkim i nie narzekać ;-)
UsuńZałożenie rodziny jeszcze przede mną, ale staram się patrzeć na to realistycznie - że nie zawsze będzie czas dla nas, że praca nas pochłonie, że niekiedy zostaną tylko wieczory i niedziele :) ale nie obawiam się, bo z tym facetem nawet proza życia wydaje mi się wyjątkowa :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniale!!! Życzę dużo szczęścia i miłości
UsuńJak to mawia mój kolega - "Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz mu swoje plany na przyszłość." My planujemy a życie toczy się swoimi torami, co wcale nie oznacza, że jest to złe. Trzeba się cieszyć tym co jest a wszystkie plany traktować z lekkim przymrużeniem oka ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!!!
UsuńKiedyś wszystko sobie planowałam, ale po wydarzeniach, które przeżyłam nic już nie planuję i żyję chwilą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Najważniejsze byś była szczęśliwa.
Usuńzgadzam się w związku jest ciężko...praca, rutyna, problemy codzienne to wielkie wyzwanie
OdpowiedzUsuńAle najważniejsze jest to, by nieustannie nad sobą pracować i nie pozwolić na wypalenie uczucia, które nas połączyło.
UsuńIdeały nie istnieją, nie ma idealnego życia, idealnego małżeństwa, itd.. takie jest życie.
OdpowiedzUsuńNie istnieją, ale warto dążyć do tego by jak najbardziej je przypominały. Trzeba nieustannie nad sobą pracować i walczyć o swoje marzenia
UsuńPlany planami - życie je na pewno zweryfikuje na bieżąco. Początkowo byłam rozczarowana, bo "nie tak miało być". Teraz cieszę się wszystkim tym, co mam :)
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę, bo narzekać nie mogę. Widzę, że mężuś się stara jak może i robi to dla nas. A może kiedyś przyjdzie czas, że będziemy cieszyć się sobą.
UsuńNie ma małżeństw idealnych, bo i ludzie idealni nie istnieją. A życie ma do siebie to, że weryfikuje nasze plany i to niekoniecznie w taki spoósb, w jaki byśmy tego oczekiwali. Dla mnie w związku najważniejsze są wzajemne zaufanie, szczerość, wspieranie się i szacunek. Czy to znalazłam? Coż, to temat na zupełnie inną opowieść.
OdpowiedzUsuńMy na szczęście teraz po tych 8 latach lepiej dogadujemy się niż wcześniej, więc jesteśmy na dobrej drodze.
Usuń