Zapędziłam się w tym wszystkim. Rozpędziłam się i nie zauważyłam, że zabieram dziecku dzieciństwo. Nie sądziłam, że jestem do tego zdolna, że tak potrafię, a jednak!
Potrzebny mi był ten dzień, by zauważyć, że moje dziecko ma dopiero 7 lat, a traktuję go jakby miał co najmniej 15, a może i więcej.
STOP! KONIEC Z TYM! 7 lat to jeszcze czas dzieciństwa, a więc zabaw i głupoty. Na powagę, odpowiedzialność i poważne sprawy przyjdzie jeszcze czas!
Ale gdzie tak pędziłam i po co?
Tak po prostu, pochłonęły mnie sprawy dnia codziennego. Budowa domu, odwiedziny małego Marcelka w szpitalu, domowe krzątanie (pranie, gotowanie, sprzątanie), blog, telefony ... wszystko chciałam sama, sama, sama. A dzieci? Przecież doskonale sobie radzą SAME! Są już tacy duzi i samodzielni.
7 lat i 3 lata to duzi, samodzielni? Kobieto co Ty piszesz?
No właśnie, tak myślałam. I teraz wiem, że bardzo się myliłam! BARDZO!
Maciek już we wszystkim mi pomaga. Wziął na swoje barki wychowywanie brata. Wtedy gdy ja nie mogę, ON zrobi bratu jedzenie, ON poda picie, nawet ON wytrze mu dupkę! Wszystko to robi po to, by MNIE uszczęśliwić!
I tak dobrze mi z tym było.
Spokojnie mogłam już wyjechać i zostawić chłopaków samych w domu.( oczywiście pod "nadzorem" dorosłych ).
Pojechałam do Poznania zostawiając ich na ponad 3 godziny. Wiedziałam, że od czasu do czasu ktoś do nich przyjdzie, że będą pod kontrolą i opieką, bo dwóch dziadków i babcię mamy na miejscu.
Ale od czasu do czasu to za mało. A im więcej ludzi do opieki tym mniejsze poczucie odpowiedzialności za nie!
Michaś bawił się autem, uderzył się i płakał. Maciek, by go uspokoić dał mu tablet, by pograł. No i był spokój, kryzys zażegnany.Dzielne dzieciaki!
Ale opieka bratem to nie wszystko.
Kochany dzieciak, myślał, że będę zmęczona, więc przebrał siebie i Michała w piżamę, rozścielił łóżka do spania i grzecznie czekali na mnie.
Michaś cały czas grał, ale pech chciał, że tablet spadł za łóżko i niestety pękł. Ogromna rysa na ekranie! Na szczęście tylko rysa, nadal się włącza i działa, ale rysa bardzo widoczna.
A wiecie co na to Maciek?
Mamuś nie krzycz na niego, to moja wina, bo nie zasunąłem łóżka do ściany i wpadł w tą szparę!
Boże, tyle dla mnie zrobił i jeszcze winę wziął na siebie!
Nie, to nie jego wina, a moja, bo sam ze wszystkim został w domu! Sam z 3 latkiem ( i dziadkami ) !!!
A gdzie w tym momencie byli dziadkowie i babcia?
No babcia była skontrolować sytuację, ale byli z nimi w naszym domu dziadkowie, więc poszła ze spokojem do swojej pracy. W międzyczasie jeden dziadek poszedł do siebie, a drugi położył się koło chłopaków i zasnął. Takim sposobem chwilowo wszystko było na barkach mojego 7 latka.
No i wróciłam.
Nerwy nadrobiliśmy buziakami, przytulasami i szczerą rozmową. Wytłumaczyłam Maciejowi, że nic nie jest jego winą, że jest jeszcze dzieckiem, że ma się bawić i korzystać z życia a nie brać na siebie całej odpowiedzialności za wszystko. Zjedliśmy wspólną kolację i poszli spać.
I tak łatwo było mi oceniać inne matki. Tak łatwo potrafiłam stwierdzić, że zabierają dzieciom dzieciństwo. A u siebie tego nie widziałam. Ale znowu los dał mi szansę się poprawić i zmienić swoje zachowanie. I oczywiste jest to, że zmiany wprowadzam od teraz!
Wiem, że moje dziecko ma 7 lat i powinien się bawić, spełniać swoje dziecięce marzenia, odpoczywać i korzystać z życia. Poza szkołą ma prawo do zabawy w piasku, grać w piłkę, układać klocki czy puzzle, a nie opiekować się młodszym bratem. To jeszcze dziecko i nie mam prawa mu tego wszystkiego zabierać dla własnej wygody!
Nie zabierajmy dzieciom dzieciństwa! Pozwólmy im cieszyć się tymi chwilami jak najdłużej. Nie płodzimy dzieci po to by, starsze wychowywały młodsze. Owszem, powinni nam pomagać, ale pomagać, a nie nas we wszystkim zastępować! Jesteś rodzicem, weź odpowiedzialność na siebie!
Możesz mnie oceniać, masz prawo krytykować, śmiało pisz co na myśl Tobie przychodzi, jestem gotowa na każdą krytykę. Na usprawiedliwienie swoje mogę jedynie napisać, że wiem co źle zrobiłam.
No i najważniejsze uczyć się na błędach. Ale zaraz - pomyśl jaką jesteś świetna mamą skoro udało Ci się wychować Syna tak, że w wieku 7 lat potrafi być tak odpowiedzialny i opiekuńczy. Brawo!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że w porę zauważyłam swój błąd. Dziękuję za miłe słowa. Pewnie masz rację, w końcu to dzięki rodzicom dziecko ma taki a nie inny sposób bycia, więc pomimo małego potknięcia, dajemy sobie świetnie radę. Pozdrawiam.
UsuńWażne, że przyznałaś się przed samą sobą. Ja znowu działałam w drugą stronę. Uważałam, że muszę mojemu roczniakowi zapewnić 'rozrywkę' w każdej sekundzie dnia i czym go zajmować. Aż zauważyłam, że on potrzebuje odrobiny czasu tylko ze sobą. Zajmuje się czymś i nie chce żeby mu pomagać, tłumaczyć, a chce spróbować sam. Więc też wyluzowałam. Przesadzić nie jest trudno i to w różną stronę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Bycie rodzicem nie jest proste, ciągle musimy być ostrożni i znajdować najlepsze dla naszych dzieci granice ;-) Ale najważniejsze, że potrafimy być wobec siebie krytyczni.
UsuńNajważniejsze, że zdałaś sobie sprawę, jak wygląda sytuacja i w porę jej zaradziłaś. Chociaż z drugiej strony, to super, że masz takiego syna!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już zawsze będzie taki rozsądny. Chciałabym by jako nastolatek się nie pogubił. Zrobię wszystko by tak się nie stało, mam nadzieję, że nie przekroczę pewnych granic.
UsuńTak, 7-latek to zdecydowanie jeszcze dziecko i chyba faktycznie nie powinno się kłaść zbyt wielu spraw na jego barki. Dobrze, że w porę zorientowałaś się, w czym tkwi problem - i postanowiłaś natychmiast temu zaradzić :) Oczywiście czasami zdarzają się sytuacje podbramkowe, są najróżniejsze sprawy do załatwienia wykluczające udział dzieci i związane z koniecznością pozostawienia ich w domu - więc fajnie, że dziadkowie blisko i że możesz liczyć na ich pomoc.
OdpowiedzUsuńTo prawda, są sytuacje, w których musimy tak a nie inaczej postąpić. Ale trzeba próbować znaleźć we wszystkim umiar i dobrze się zastanowić co jest dla kogo lepsze. Na szczęście wiele z tej sytuacji potrafię wyciągnąć lekcji i wiem co zmienić. A dziadki bywają naprawdę bardzo potrzebni.
UsuńA wszystko przez to, że ludzie są zabiegani... W porę zauważyłaś swój błąd i go naprawiłaś i to jest najważniejsze. Na pewno jesteś dobrą mamą :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia. Staram się być jak najlepszą mamą. Pozdrawiam!
UsuńDobrze, że szybko zauważyłaś swój błąd, bo znam kobiety, matki, które nie widzą w takim zachowaniu nic złego. I super Syna wychowałaś, skoro jest taki odpowiedzialny. Pełen szacunek! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, Panna O ❤
Dziękuję ;-) Również pozdrawiam. Miło mi Ciebie gościć.
Usuńnajważniejsze, to w porę zauważyć błąd i próbować nad nim pracować. każdy się myli, problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nie potrafimy z tego wyciągnąć właściwych wniosków.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuńoj tak, nie zabierajmy tym bardziej, że potem w dorosłości czesto chce się do tych chwil wracać ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, nie ma piękniejszych wspomnień od tych z dzieciństwa.
UsuńMuszę przyznać, że twój siedmiolatek jest bardzo odpowiedzialny i zaradny. Ja jestem jedynaczką, więc będąc w jego wieku, nie miałam okazji wykazać się w opiece nad młodszym rodzeństwem, wydaje mi się jednak, że byłam zdecydowanie mniej samodzielna i odpowiedzialna. I mimo że śledzę Twojego bloga od niedawna, jakby nie patrzeć, to nie wydaje mi się, byś zabierała swoim dzieciom dzieciństwo :) Może i popełniłaś błąd, ale w moich oczach nie jest on taki straszny, choć Ty jako matka pewnie odbierasz to zupełnie inaczej. Ja, kiedy patrze na to z boku, widzę na wrzucanych przez Ciebie zdjęciach szczęśliwe, uśmiechnięte i zadbane dzieciaki, które na dodatek są bardzo dobrze wychowane i na pewno "wyrosną z nich ludzie", nie mam co do tego wątpliwości :) A zatem głowa do góry :) pewnie jeszcze nie raz się pomylisz i uznasz, że zrobiłaś coś nie tak i będziesz chciała się poprawić, tak jak teraz. Dla mnie, na podstawie tego, co mogę tutaj zobaczyć i przeczytać, jesteś świetną matką i sama chciałabym być taką w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. staram się jak mogę ale nie jestem w stanie wszystkiego przewidzieć i to prawda, najważniejsze, to wyciągnąć szybko odpowiednie wnioski i swoje błędy poprawiać.
UsuńNajważniejsze, że zdałaś sobie sprawę i wyciągnęłaś wnioski, super. :-)
OdpowiedzUsuńStaram się i pracuję zarówno nad dziećmi jak i sobą.
UsuńHejka :)
OdpowiedzUsuńNiby postęp jest taki dobry... na pewno dobry, ale nic nie zyskuje na nim rodzina. W pracy coraz dłużej, obowiązków coraz więcej i nie mamy tego czasu dla rodziny i często tracimy z oczu coś ważnego, jak własnie dzieciństwo naszych pociech. Ale myślę, że to dobrze, że starszy jest taki troskliwy wobec braciszka :) Umieliście go tego nauczyć a nie każdy rodzic to potrafi :) Życzę Wam a szczególnie Tobie abyś znów nie popadła w drugą skrajność, bo uczenie dzieci wrażliwości, zaradności i opiekuńczości jest na wagę złota :))))))
Pozdrawiam gorąco :)
Dziękuję. Nie jest łatwo być rodzicem, ale robię wszystko by nie skrzywdzić dzieci. I nieustannie będę siebie sprawdzać i pilnować.
UsuńMiałam podobną sytuację, kiedy pierworodnemu w wieku 11 lat urodził się braciszek i wszyscy zaczęli mu mówić, że teraz MUSI BYĆ DUŻY I OPIEKOWAĆ SIĘ BRACISZKIEM. Widziałam po nim, tym moim jedynaku jak nie umiał się odnaleźć w nowej, poważnej roli i raz dwa to zweryfikowałam, Nie dość, że miał problem z dostosowaniem się, że jest ktoś jeszcze oprócz niego, mimo, że bardzo się cieszył z braciszka to jednak była to dla niego nowość. Dzielić się rodzicami, dzielić się dziadkiem... bardzo stresująca sytuacja a tu jeszcze ma być dorosły. Nie pozwoliłam na to i 11 latek ma prawo do przeżycia swoich nastu lat zgodnie ze swoim wiekiem. :)
OdpowiedzUsuńWprowadzenie malucha do domu jest szczególnie trudne dla jedynaka. Potrzeba wtedy wiele wrażliwości i uwagi nie tylko dla noworodka, ale przede wszystkim dla starszego. To prawda, jeszcze przyjdzie czas, kiedy nasze dzieci będą miały okazję być dorosłym, a póki mogą niech korzystają - oczywiście w granicach rozsądku. Pozdrawiam
UsuńWiesz, Twój starszy syn jest niesamowity. Znam rodzeństwa z dużo większą różnicą wieku i to starsze ma gdzieś młodsze, nie mówiąc o podtarciu pupy czy wzięciu na siebie winy. Cudownie wychowałaś syna (podejrzewam, że obu będziesz mieć wspaniałych). Dbaj o to i dużo chwal- to wystarczy, dobrze, że masz w domu małego pomocnika, wiadomo, że można wykorzystywać, ale to dobrze, że ma obowiązki. I wiesz co? On będzie kiedyś wspaniałym materiałem na męża. Moje gratulacje. Musisz być wspaniałą mamą skoro masz takiego syna.
OdpowiedzUsuńKażdą pomoc chwale i się z niej cieszę. Nie traktuję tego jako naszą codzienność, tylko coś wyjątkowego. I może dzięki temu mój 7 latek tak bardzo lubi i chce pomagać? Bo kto nie lubi być chwalony i doceniamy? Dziękuję za miłe słowa.
UsuńKiedyś rodzeństwo ciągle się sobą zajmowało i nie było tak źle :) Fajnego masz synka, skoro tak odpowiedzialnie i chętnie zajmuje się młodszym bratem :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, trochę samodzielności jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło ;-) Dziękuję, Jestem z niego taka dumna
UsuńKażdy uczy się na blędach, nikt nie jest idealny...a to, że czasami lepiej nam, gdy starszak pomaga, czasami za duzo, kto tego nie ma na sumieniu? Warto dlatego robić co jakiś czas rachunek sumienia, ja też robię.
OdpowiedzUsuńNa szczęście i ja robię ;-) a z drugiej strony jestem tylko człowiekiem i również ja odczuwam zmęczenie, a wtedy Maciek jest mi baaaardzo pomocny.
UsuńOjej, aż mi się łza w oku zakręciła, jak to przeczytałam. Cudownego masz synka. :) Masz rację. Trzeba dzieciom dać prawo do dzieciństwa. Dobrze, że to widzisz. :) Ja ostatnio byłam w ciężkim szoku, jak w kolejce w Biedrze stała rodzinka z dwiema córkami - jedna na oko z 6 lat, druga jak się okazało 10. Tej pierwszej rodzice mieli kupić jakąś tam zabawkę, druga miała dla siebie książkę. Ale z błyskiem w oku patrzyła na zabawkę młodszej siostry. W pewnym momencie zaproponowała że wymieni książkę na zabawkę. A ojciec na to "Oszalałaś, przecież ty masz 10 lat"... Ach, a potem dziwimy się, że takie 12-13 latki uważają się za dorosłe osoby i "pannują". Osłabiło mnie to. W sumie to zainspirowałaś mnie do nowego tematu na bloga.
OdpowiedzUsuńCzekam z zaciekawieniem na post ;-)
Usuń