Wczoraj ostro wzięłam się za pracę i zrobienie wszystkiego co tylko miałam w planach, by dzisiaj w 100% poświęcić czas dzieciom.
Ugotowałam obiad na dzisiaj, zrobiłam pranie, wysprzątałam dom, nawet słoiki do zaprawy ogórków umyłam. A oni dzielnie się zajęli sobą. Grzecznie razem się bawili. A podczas najgorszej gorączki pozwoliłam im lać się wodą.
Widziałam, że momentami mieli dość, że już brak im sił, ale ponieważ obiecałam im na jutro fajny dzień pod warunkiem, że dzisiaj będą grzeczni, znosili wszystkie niedogodności w milczeniu.
Plan był naprawę ambitny. I dzieci się spisały. Niestety siła wyższa - zmiana pogody zrobiła swoje i nic nie uda się nam zrealizować.
Od samego rana - no dobra od około godziny 10, mieliśmy wyjechać nad jezioro. Kilka godzin spędzonych w wodzie z pewnością przyniosłoby nam ulgę podczas takich upałów jakie były wczoraj. Już wyobrażałam sobie jak się sobą cieszą i jak się bawią. Zwłaszcza, że mamy gościa na wakacjach a Maciej z Julią są jak brat z siostrą (nawet razem śpią) i z pewnością ich radości nie byłoby końca.
Po kilku godzinnym pluskaniu się w wodzie mieliśmy jechać do Janowca Wielkopolskiego na najlepsze lody w świecie. Tam sobie zrobić spacer i chwilę spędzić przy naszej ulubionej fontannie.
Jejku, czekam teraz pełna obaw na to jak się obudzą i powiem im, że z naszych planów nici, że zmiana pogody wszystko nam popsuła. Boję się ich smutnych i zawiedzionych min. Tak bardzo chciałam sprawić im radość. Ale liczę na to, że są już na tyle duzi i rozsądni, że zrozumieją wszystko i nie będą mieli do mnie pretensji.
W sumie jeśli nie będzie padać to do Janowca możemy jechać, bo tak i tak muszę coś tam załatwić. Więc może chociaż lody zaliczymy? A może jeszcze plac zabaw przy okazji? No przecież obiecałam, że spędzę z nimi ten dzień, to tak łatwo poddać się nie mogę!
I jaki z tego wszystkiego powinnam wyciągnąć wniosek?
Po pierwsze nie planuj niczego zawczasu, bo jak mówi stare przysłowie: " Człowiek planuje, Pan Bóg krzyżuje".
A po drugie, nie odkładaj niczego na zaś. Póki jest piękna pogoda, korzystaj z tego, bo nigdy nie wiesz co będzie jutro.
Jezioro - fajny pomysł, ale tylko w ciepłe i słoneczne dni, a obiad zrobić można zawsze, bez względu na pogodę.
Tak więc niestety dałam "ciała" i teraz muszę się z tym zmierzyć.
Ale przynajmniej dzieci małymi krokami wchodzą w dorosłe życie i uczą się, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli.
A jak Wasze dzieci radzą sobie ze zmianami? Buntują się, czy cierpliwie i ze zrozumieniem wszystko znoszą?
no i na szczęście nie było źle. Okazało się, że zanim oznajmiłam im, że jeziora dzisiaj nie będzie oni zdążyli pierwsi zmienić nasze plany. I ze spędzenia wspólnie całego dnia nie wyszło nic. Wyjechali z dziadkami o 11 i wrócili o 16. Jedyne co się udało to szybki wyjazd na lody. I tyle ich dzisiaj widziałam. Nawet teraz mają swoje sprawy i nie ma ich ze mną. Chyba chcę być za dobra i niepotrzebnie tak tym wszystkim się przejmuję.
OdpowiedzUsuńA tak się bałaś :) Jeszcze odrobisz im stracony dzień. e.c.
OdpowiedzUsuńoj myślę, że jak tylko będzie ciepło to nie darują mi tego i będę musiała ich na te jezioro zabrać.
Usuńdoskonały dowód na to, że zbyt wiele chcemy z siebie dać a dzieci nie zawsze potrafią to docenić.
OdpowiedzUsuńwierzę w to, że to doceniają. Po prostu akurat zbyt wiele mieli planów i marzeń, by się skupiać konkretnie na jednym.
Usuńjakie wyrozumiałe dzieci. gratuluję
OdpowiedzUsuńdzięuję
Usuń